Polski patriotyzm wieków przeszłych – rozmowa z dr. Marcinem Gadochą

Pan Doktor Marcin Gadocha jest pracownikiem naukowo-dydaktycznym w Katedrze Historii Nowożytnej Instytutu Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie. Zainteresowania badawcze to: historia Krakowa i Lwowa, historia społeczna i gospodarcza miast, historia kulinariów.
Doktor Marcin Gadocha rozmawiał z naszą redakcją na temat rozumienia Ojczyzny i patriotyzmu polskiego  w przeszłych stuleciach, szczególnie w XVII i XVIII. Rozmowa była niezwykle ciekawa, stąd też mamy nadzieję, że Państwo z przyjemnością się z nią zapoznacie.

Mariusz Jabłoński:
Panie doktorze mamy rozmawiać o patriotyzmie, proszę jednak na początku opowiedzieć, w jaki sposób narodziło się u Pana zainteresowanie historią, i jak przekształciło się ono w pasję?

Marcin Gadocha:
Zainteresowanie historią i pasja do niej narodziły się w domu, z opowieści mojej babci – już niestety nieżyjącej – która kiedy byłem małym chłopcem, spędzała ze mną dużo czasu i opowiadała mi o swoim trudnym dzieciństwie.  Babcia urodziła się w miejscowości Sadki, położonej niedaleko Zaryszyna, gdzie był front. Żyła pod okupacją niemiecką i pod sowiecką. Walczyły tam oddziały partyzanckie Józefa Maślanki. Babcia w barwny sposób opowiadała mi wojenne historie, a pośród nich o swoich wujkach, z których jeden został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec, drugi zaś za działalność konspiracyjną trafił najpierw do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz, następnie do KL Sachsenhausen, gdzie zginął. I gdzieś właśnie w tych opowieściach zrodziło się zainteresowanie historią, które pogłębiło się w szkole podstawowej. Co ciekawe, w czwartej klasie, kiedy zaczęliśmy poznawać historię, już tę podręcznikową, nic nie zapowiadało, że będę się nią tak bardzo pasjonował. Jakoś do mnie nie trafiała, Wszystko zmieniło się w piątej klasie, gdy pojawiła się nowa nauczycielka, pani Kotarba, która świetnie opowiadała o antycznej Grecji i o Rzymie. Zakochałem się w Sparcie i wtedy pomyślałem o historii: „to jest to“. I później powolutku zacząłem historię wiązać z moją przyszłością. W liceum już wiedziałem, że chcę iść na profil humanistyczny. Później się pojawił dylemat: prawo, czy historia? Na początku wygrało prawo, potem administracja, ale w końcu wróciłem do starej miłości i zacząłem studiować już tylko historię.

Mariusz Jabłoński:
Gdy   zainteresował  się  Pan  historią,   z  pewnością  zaczął  Pan  chłonąć  książki  historyczne.   Czy  to zainteresowanie literaturą historyczną wybuchło nagle,  czy  stopniowo   się rozwijało?

Marcin Gadocha:
Na początku nie było to zbyt intensywne, natomiast od szóstej klasy zacząłem pochłaniać  duże ilości książek. Jedną z pierwszych, które zafascynowały mnie, była „Mitologia“ Jana Parandowskiego i od tego się zaczęło.

Potem już przeszedłem do poważniejszej literatury. W styczniu tego roku  niestety zmarł nestor polskich badań nad antykiem, Pan profesor Aleksander Krawczuk, którego czytałem. Uwielbiałem  jego książki. To był cudowny świat, Tak więc była wiedzą podręcznikową oraz wiedza specjalistyczna. Ja, proszę wybaczyć, z czasem zacząłem się nudzić się na lekcjach historii, ponieważ to co było w programie było mi znane, chciałem czegoś więcej i stąd to doczytywałem. Mieliśmy w szkole wspaniałą bibliotekę, mieliśmy świetne panie bibliotekarki. Do dzisiaj pamiętam, jak w siódmej klasie jeździliśmy na targi książek właśnie z naszymi paniami z biblioteki i mogliśmy wybierać, te książki, które chcieliśmy kupić. To była świetna rzecz. Ponadto do dzisiaj mam kilka publikacji, które dostałem wtedy  jako nagrodę za czytelnictwo. Są to dla mnie pamiątki, które bardzo cenię i się ich nie pozbędę.

 

Mariusz Jabłoński:
Mówiliśmy o początkach Pana pasji historią, wyraźnie wybrzmiało zainteresowanie antykiem, dlaczego więc jest Pan specjalistą od historii nowożytnej?

Marcin Gadocha:
Problem jest taki, że ja nigdy z antykiem się nie pożegnałem, natomiast równolegle do niego pod wpływem powieści Sienkiewicza zacząłem interesować się czasami nowożytnymi. Po drugie znowu babcia…, która  poza tymi wspomnianymi opowieściami, dużo też opowiadała mi o kuchni, o tradycji i sposobie przygotowywania potraw.  Razem gotowaliśmy w domu, a gdy była taka możliwość zabierała mnie do pracy, gdzie była kuchmistrzem i mogłem tam, w wielkiej kuchni przypatrywać się jej pracy.  I sam zacząłem się fascynować kulinariami, od których jeden krok do historii nowożytnej. Dlaczego? Bo, gdy  patrzymy na kulinaria w kontekście Polski, to decydującą dla nich epoką  jest właśnie nowożytność. Wtedy była już uformowana tradycja kulinarna, powstały pierwsze książki kucharskie choćby  „Compendium ferculorum albo zebranie potraw” Stanisława Czernieckiego wydana pod koniec  XVII w.

I jeszcze był jeden powód dla którego wybrałem czasy nowożytne. Na studiach na obecnym Uniwersytecie Pedagogicznym (wtedy Akademia Pedagogiczna) były znakomite wykłady i ćwiczenia u Pana profesora Marka Wilczyńskiego i u Pana profesora Jerzego Ciecieląga, którzy wprowadzili mnie w znakomity czas antyku i historii Bliskiego Wschodu, natomiast później było średniowiecze. Pasjonujące opowieści Pana profesora Jerzego Rajmana, które -w inny sposób niż dotychczas widziałem –  pokazały mi polskie średniowiecze i nauczyły jak inaczej je rozumieć. Byłem studentem ostatniego rocznika, który miał możliwość uczestniczyć w ciekawych zajęciach Pana profesora Feliksa Kiryka. Były też  interesujące, ale też bardzo wymagające ćwiczenia u Pana profesora Krzysztofa Polka. Później pojawił się Pan profesor Franciszek Leśniak z epoką nowożytną. Jego wykłady do dzisiaj wspominam z wielką radością.  Pokazał mi też historię nowożytną, nie tylko w kontekście wielkich wojen, od których zacząłem, ale i mikrohistorię rozumianą od strony zwykłego człowieka.
Pan profesor Franciszek Leśniak jest znakomitym badaczem w temacie urzędników np. zamku wawelskiego, także  badaczem historii miast, regionalistyki i historii gospodarczej. Wówczas na jego wykładach kwestie gospodarcze zaczęły mnie ciekawić. Stąd moje pierwsze prace naukowe dotyczyły badań nad gospodarką miejską. Oryginalne  przedstawienia dziejów Europy i innych części świata kreowała na swoich wykładach Pani profesor Bożena Popiołek. To dzięki nim otwarłem się na badania nad mentalnością, historią rodziny i kulturą nowożytności.  Wszystko to w mistrzowski sposób na ćwiczeniach, spinał naukową klamrą Pan doktor Paweł Konieczny, który pokazywał nam jak łączyć bogactwo epoki nowożytnej, zachęcał studentów do kreatywnego i nowoczesnego podejścia do nauki, uczył jak tworzyć praktyczne mapy myśli. Pod koniec trzeciego roku jako studenci musieliśmy podjąć ważne decyzje. Do dzisiaj pamiętam pewne wydarzenie. Sala nr 342 w budynku uczelnianym przy Podchorążych 2, Pan profesor Marek Wilczyński jako ówczesny dyrektor Instytutu Historii prowadził to spotkanie i w jego trakcie powiedział (parafrazując): „Drodzy państwo, to jest ten moment, w którym wybieracie seminarium i swoją drogę naukową“. Gdy  zostałem wywołany do katedry by złożyć swój podpis pod danym seminarium to do samego końca nie wiedziałem jaką decyzję podjąć. Fascynacja antykiem walczyła z uwielbieniem do Polski czasów nowożytnych.

Obawiałem się jednak trochę antycznej łaciny licząc, że w nowożytności będzie jej mniej… jakże byłem wówczas naiwny, bo tej łaciny wcale nie było mniej. A nawet jest moim zdaniem trudniejsza, bo w przypadku łaciny klasycznej, mamy do dyspozycji bardzo dobre podręczniki i słowniki, natomiast w przypadku łaciny nowożytnej nadal ich brakuje. Tak więc wśród obaw dotyczących łaciny zdecydowałem się na nowożytność. Kolejne zajęcia na studiach poszerzały znacząco moją wiedzę z innych epok, ale już nie zmieniłem mojego wyboru.

Kolejnym bardzo ważnym momentem były zajęcia na studiach doktoranckich z Panem profesorem Zdzisławem Nogą, który pokazał mi niezwykły świat elit władzy nowożytnych miast Polski i Europy. Nauczył nowych metod badawczych i wprowadził w świat historyków miast i projektów naukowych zawiązanych z urzędnikami i księgami miejskimi. Wszystkim moim Wykładowczyniom i Wykładowcom jestem niezmiernie wdzięczny za poświęcony czas, cenne rady i ogromne pokłady cierpliwości.

Nie zamykam się poznawczo, gdy widzę książki historyczne z tematami, które mnie interesują, nawet  spoza mojej epoki. Staram się je wypożyczyć czy kupić i przeczytać. Stale pogłębiam wiedzę.  Epoki historyczne są ze sobą połączone, aby zrozumieć jedną należy sięgnąć do drugiej. Jestem przekonany, że jeżeli chcemy dobrze poznać epokę nowożytną to musimy sięgnąć do antyku. Kiedyś Pan profesor Marek Wilczyński powiedział, że „starożytność to epoka, w której wszystko się zaczęło, wszystko co stało się potem, to ulepszenia albo marne naśladownictwo“.  

Mariusz Jabłoński:
Dziękuję za to niezwykle ciekawe i osobiste wyznanie. Teraz przejdźmy do tematu patriotyzmu, jak Pan go rozumie? Chodzi o bardzo subiektywne określenie. 

Marcin Gadocha:
Jeżeli patrzymy na patriotyzm w naszym wieku, to możemy go interpretować w różny sposób. Oczywiście teraz żyjemy w trudnych czasach, za naszymi granicami toczy się wojna i pewnie postawy patriotyczne będą ewoluowały. Nie musimy jednak w tym momencie wykazywać się patriotyzmem heroicznym, stawiając na szali zdrowie czy życie, natomiast w życiu codziennym powinniśmy być patriotami. Każdy z nas stanie się nim wtedy, gdy zatroszczy się o to, aby być człowiekiem dobrym i szlachetnym, dla którego pomaganie innym nie będzie stanowiło problemu, a szkodzenie nie będzie przychodzić do głowy. Wystarczy odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: „czy z tym, co robię innym, ja sam czułbym się dobrze, gdyby ktoś mnie to zrobił?“ Tak więc rozumiem patriotyzm, jako stosunek do rodaków, ze staraniem, aby  się oni rozwijali dla dobra własnego i dla dobra Ojczyzny. Należy także  wziąć pod uwagę to, że nie zawsze możemy się angażować w realizację wielkich rzeczy. Dlatego patriotyzm to codzienne działanie i tworzenie, tam gdzie podejmuje się swoje obowiązki, to zażegnywanie konfliktów tych małych i tych coraz większych. Osobiste i grupowe konflikty mogą niestety ewoluować. Często wojny zaczynały się od jakiś błahych powodów, które eskalowały i wciągały w wir walki całe narody, a brakowało odważnych i zdecydowanych ludzi, aby je przerwać. Ja tak rozumiem patriotyzm i  ktoś powie, że go spłycam, że może go upraszczam, ale wydaje mi się, że w tym momencie właśnie trzeba patrzeć na niego, jako na pracę u podstaw, a z takiej postawy zrodzą się inne większe i ważniejsze zadania.

Mariusz Jabłoński:
Patriotyzm to więc swoista postawa do rodaków, bazująca na konkretnej miłości drugiego człowieka. 

Marcin Gadocha:
Tak, ale to też miłość do miejsca na którym żyje. Patriotyzm i ziemia ojczyzna nie są sloganami, ale wiążą się bezpośrednio i ściśle z moim życiem i z życiem wspólnoty narodowej

Mariusz Jabłoński:

i z jej dorobkiem 

Marcin Gadocha:
Dokładnie tak, z dorobkiem przodków, ale też z tym, co jest w tym momencie tworzone. Co ważne, patriotyzm ma być nie tylko pasywny, czyli taki, że my go przyjmujemy, że wykonujemy pewne zalecenia albo zachowujemy takie a nie inne postawy ale nie ma on realnego wpływu na nasze życie. Powinien być aktywny, twórczy, mobilizować do działania i tworzenia, do wyznaczania celów i ich realizacji. Jedni zrobią trochę więcej, drudzy trochę mniej, ale ważne jest żeby to był patriotyzm aktywny w postawie, działaniu, pracy, zachowaniu.

Mariusz Jabłoński:
Zgodnie z Pana opisem patriotyzmu jest on postawą miłości do konkretnego człowieka ale i do Ojczyzny. Obecnie są lansowane teorie negujące go. Czy kwestionowanie patriotyzmu nie jest więc de facto zaprzeczeniem człowieczeństwa, potrzeby miłości, troski o swoją ziemię ojczystą oraz własnej tożsamości? Co może pozostać, kiedy zlekceważymy własną tradycję, dzieje, kulturę?

Marcin Gadocha:
Pozostaje pustka. Nihilizm. Natomiast nie mnie oceniać postawy takich osób, ale przypuszczam, że jest to ignorancja, że brakuje przede wszystkim wiedzy a czasem refleksji. Pojawiają się różne nowinki, przemijają tak szybko jak powstały, ale jeżeli my nie powrócimy do wiedzy podstawowej, fundamentalnej dla naszej kultury, do krytycznego czytania książek, a pozostaniemy na poziomie przeglądania „pustych“ stron w internecie, korzystania z TIK TOK-a, czy narzędzi w postaci różnych chatbotów, to nasze postawy będą mocno ewoluowały, w kierunku antykultury. Nieczytanie książek lub bezkrytyczne (nie konfrontowane z rzeczywistością) ich czytanie powoduje wtórny analfabetyzm, zaś przeglądanie na ekranach smartfonów, komputerów, skrótowych informacji nie pomoże w zrozumieniu  złożonych postaw, do których należą i postawy patriotyczne.

Mariusz Jabłoński:
Tak więc możemy powiedzieć, że jeżeli nie posiadamy ugruntowanej i w miarę pełnej wiedzy o historii i kulturze swojego narodu, a nawet podstawowej wiedzy o naturze człowieka, to wtedy pojawiają się właśnie takie twierdzenia, że naród nie jest już potrzebny a nawet stanowi zagrożenie. Ale jest jeszcze jedna sprawa, czy można patriotyzm tylko i wyłącznie sprowadzić do kwestii narodu? Czy jednak patriotyzm nie jest czymś więcej? Już korzenie pojęcia patriotyzmu, które odnajdujemy w łacinie w słowie patria – ojczyzna, wskazują, że posiada on większy zakres, aniżeli są miłość do narodu.

Marcin Gadocha:
Według mnie tak. Jeżeli byśmy patrzyli na patriotyzm tylko i wyłącznie w takim wąskim rozumieniu, to myślę, że mogą zrodzić się problemy. Wszystko bowiem zależy od tego jakie określenie narodu przyjmiemy, czy etniczne, polityczne, etyczne, czy cywilizacyjne. Często studentom mówię: „Drodzy Państwo, zrzućcie z oczu klapki, patrzcie szeroko!“ Nie jest tak, że tutaj jesteśmy tu i teraz. Musimy patrzeć na szerszy kontekst – na przeszłość ale i na przyszłość.  Cyceron powiedział, że historia jest nauczycielką życia i niestety przerażające jest to, że ludzie nie wyciągają pewnych oczywistych wniosków. W Ukrainie toczy się wojna, jeżeli ktoś poczytałby i zastanowił się z czego wynikają postawy obecnej Rosji, to zobaczyłby  jej historię i od razu by zrozumiał, o co w tej wojnie chodzi. Innym przykładem może być polityka państw zachodniej Europy przed wybuchem II wojny światowej i ślepej wiary, że będzie wszystko dobrze, że koszmar I wojny się nie powtórzy. Historia nam pewne rzeczy pokazuje. Problemem jest to, że może nie potrafimy a może i nie chcemy znajdować w historii odpowiedzi na wiele pytań. Historia jest kluczem do zrozumienia świata i to staramy się przekazywać naszym studentkom i studentom z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Mariusz Jabłoński:
Historia jest więc nauką praktyczną

Marcin Gadocha:
Tak, jest ona naprawdę bardzo praktyczną nauką. Problem jest taki, że niestety obecne i wcześniejsze programy nauczania bardzo zniszczyły historię. I mówię to z przykrością, bo kiedyś byłem nauczycielem i widziałem jakie są te programy. Niestety jest nastawienie na to, żeby przede wszystkim zdać różnego rodzaju testy, egzaminy,  zrozumienie zaś schodzi na dalszy plan. Osoby są bardzo ważne, daty są bardzo ważne, wydarzenia są bardzo ważne, można je jednak szybko odnaleźć, natomiast trzeba pewne zjawiska zrozumieć, łączyć ich mechanizmy działania. Należy pamiętać, że nie jesteśmy tylko tu, pewne procesy dzieją się w skali globalnej i trzeba je też widzieć i je rozumieć, bo one modyfikują to, co się dzieje u nas. Także należy patrzeć dalej, dowiadywać się, czytać, rozmyślać, czyli wracamy do..

Mariusz Jabłoński:
punktu wyjścia, czyli do tego, że…

Marcin Gadocha:
brak wiedzy powoduje to, że nie rozumiemy siebie, nie rozumiemy procesów dziejowych,  nie  rozumiemy historii swojego narodu, nie rozumiemy tego co się dzieje w świecie. Zbyt łatwo dajemy się omamić  tzw. fake newsom.

Mariusz Jabłoński:
W jaki sposób możemy to pojęcie miłości ojczyzny (amoris patriae), czy też późniejsze pojęcie patriotyzmu zastosować do naszych dziejów, to znaczy jak się mogło kształtować w średniowieczu, jak się kształtowało w późniejszych okresach.

Marcin Gadocha:
Zagadnienie patriotyzmu właśnie dla wieków średnich, czy dla epoki nowożytnej jest bardzo ciekawe, skomplikowane i obszerne. Natomiast patrząc oczywiście w telegraficznym skrócie na czasy średniowieczne, posłużę się tutaj znakomitym twórcą Łukaszem Górnicki z epoki nowożytnej, który jeszcze był w tym nurcie średniowiecznym, w którym rozumiano patriotyzm, jako dziedzictwo przodków, jako ojczyznę czy mówiąc inaczej jako ojcowiznę.

To przywiązanie do terytorium, do tego miejsca w którym żyję, do dziedzictwa znajdującego na nim. Oprócz tego w epoce nowożytnej dochodzą nam rzeczy związane z renesansem, humanizmem. Mamy Jana Gutenberga i modyfikację czcionki, przez co zaczyna być łatwiejszy dostęp do wiedzy, bo i też tańszy. Mamy Marcina Lutra, który zmusza Kościół do podjęcia reform i faktycznie reformy Soboru Trydenckiego odnawiały Kościół i poprawiły jego funkcjonowanie. Mamy liczne odkrycia geograficzne i czas europejskiej ekspansji na inne kontynenty. Zaczyna być ciekawie, jeżeli połączymy te wszystkie wydarzenia i wtedy widzimy, że postawy patriotyczne zmieniają się, zaczynają ewoluować. Odnajdujemy je w opisach myślicieli, twórców, poetów, u osób duchownych. Co ciekawe, w słownikach staropolskich, to znaczy z XVI i XVII wieku, ze świecą szukać słowa patriotyzm a słowo patria występuje w innym kontekście. Pojawiają się także rzeczy, które znajdziemy u Mikołaja Reja – tutaj wzorowego obywatela, ewangelika, co ciekawe człowieka, który dbał o język polski, i który chciał polszczyzny w każdym wymiarze życia osobistego i publicznego . Czy to jest objaw patriotyzmu? Wydaje mi się, że tak. Później mamy Jana Kochanowskiego, patrzymy na niego w kontekście „Trenów“, czasem „Odprawy posłów greckich“, a przecież trzeba popatrzeć na to, co pisze we fraszce  „Na Sokalskie mogiły“ czy w „Pieśń o spustoszeniu Podola“, gdzie dokładnie pokazuje kwestie patriotyczne i etyczne. Klasyczna rzecz, „Odprawa posłów greckich“ to pokazanie przez tragedię antyczną miłości do ojczyzny, patriotyzmu. Mamy także księdza Piotra Skargę i jego kazania, w których zobaczymy pewną diagnozę. Można powiedzieć, że ksiądz Skarga był wizjonerem, bo niestety – tutaj mówię ze smutkiem – jego pewne spostrzeżenia z XVI wieku wpisują się  oczywiście w konwencję tego, co się stało w wieku XVIII. Oczywiście to jest pewne uproszczenie, bo jest wiele szkół dotyczących genezy i przyczyn rozbiorów, jednak myślę, że było w nich trochę naszej winy. Uważam, że zaistniała koniunkcja, połączenie winy naszej, z niezaprzeczalnie agresywną i wrogą polityką naszych zaborców i kwestiami gospodarczymi. Mieliśmy okropne momenty, mamy pecha i do dzisiaj go mamy, że jesteśmy między silnymi państwami, które w tamtych czasach nas rozgrywały i obecnie próbują to robić. Wracając jednak do księdza Skargi on świetnie w „Kazaniach“ pokazuje, co negatywnie wpływa na odbiór patriotyzmu. Porównuje Rzeczpospolitą do statku – motywu zaczerpniętego z Horacego – na którym są różne osoby, które razem płyną. Okręt tonie, ojczyzna tonie, a podróżujący zajmują się swoimi sprawami, nie zważając na dobro wspólne. Skarga patrzył na niezgodę w narodzie, na niegodziwości, na rozbijanie jedności religijnej, na sytuację króla, którego władza – jak uważał – powinna zostać wzmocniona. Pojawił się wtedy motyw króla – ojca narodu. Jednak z drugiej strony mamy postawę republikanizmu, głoszącą, że władza króla nie może być za silna, no bo jeżeli taka się stanie może odzwierciedlać idee absolutystyczne a przez to uderzać w kwestie wolnościowe, w zasady republikańskie.

Tu pojawia się także kwestia polityki, a odchodząc od świetnych „Kazań“ Piotra Skargi warto zwrócić uwagę na jego „Żywoty świętych“ pomijane czasami, gdzie pojawia się znakomite zrozumienie patriotyzmu. Czym on jest? Tęsknotą za ojczyzną. To jest XVI w. Rzeczpospolita jest wtedy potęgą, ale jak to widzenie okazało się profetyczne! Oczywiście nie wiemy, czy ksiądz Skarga zdawał sobie dokładnie z tego sprawę, ale ponad dwieście lat później Polacy poczuli właśnie tę tęsknotę za wolną  ojczyzną. Dlatego my możemy dzisiaj interpretować Skargę z perspektywy czasu. Z perspektywy zapowiedzi i tego, co się z nich urzeczywistniło. Do końca XVIII w. pisma księdza Skargi nie były jakoś bardzo popularne. Tak naprawdę XIX w. odczytał na nowo jego pisma i pojawiło się przekonanie, jak były one wizjonerskie. Wiek XVI to także czas działania Ruchu Egzekucyjnego – ruchu średniej szlachty, która na początku nie tyle dążyła do przejęcia władzy z rąk możnowładców, ale chciała bardzo prostej rzeczy, chciała egzekucji prawa, i żeby to prawo było egzekwowane przez ludzi kompetentnych. Dlaczego prawo? Bo dla ówczesnych było ono najważniejszą normą w postepowaniu obywatelskim. Dla tego prawa oni mogli walczyć, mogli ginąć.

Mariusz Jabłoński:
Dlaczego Ruch Egzekucyjny nie pojawił się w XV w. lub na przykład w XVII w?

Marcin Gadocha:
Dwie rzeczy, takie najważniejsze. Pomijam kontekst europejski, no bo oczywiście tutaj duża część przedstawicieli Ruchu Egzekucyjnego to jest szlachta, edukowana na uniwersytetach w Europie zachodniej. W kwestii obrony prawa to mieli oni- po pierwsze miejsce, gdzie mogą podjąć o nie walkę, bo w  Sejmie. W Sejmie można było podjąć szermierkę na słowa, można było podjąć ustawy. Po drugie mają poczucie bezpieczeństwa, co odróżnia polską szlachtę od np. zachodnioeuropejskiej, bo polski szlachcic mógł skrytykować magnata – wtedy jeszcze możnego, mógł skrytykować króla i on zgodnie z przywilejami nie mógł być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Nie mógł na niego zostać wydany wyrok śmierci, nie mógł zostać wtrącony do więzienia za swoje poglądy i nie mógł mu zostać skonfiskowany majątek. Ta gwarancja osobistego bezpieczeństwa wzmagała postawy patriotyczne, u uczestników Ruch Egzekucyjnego. Chcieli naprawy państwa np. w kontekście sprawowania urzędów. Domagali się, żeby urzędnicy, którzy sprawują władzę – jest to wiek XVI – sprawowali swoje urzędy w sposób właściwy. Sprawowanie urzędu nie tyle miało być zaszczytem, powodem do osobistej i rodowej dumy, czy też przynosić profity, ale przede wszystkim było rozumiane, jako służba społeczeństwu. Zaniedbywanie swoich obowiązków przez starostów, to jest brak egzekwowania wyroków sądowych, postanowień królewskich czy sejmowych, niewypełnianie należycie funkcji sądowniczych w zakresie im przypisanych powodował niezadowolenie społeczne i osłabiał autorytet państwa. Podobnie bywało z wojewodami, którzy nie wywiązywali się ze swoich obowiązków.  Kolejną zasadę jaką chciał wprowadzić w życie  Ruch Egzekucyjny to zasada osiadłości: urzędnik powinien sprawować władzę na terenie, na którym mieszka i który zna. Zasada ta miała chronić urząd, ale i rządzonych przed ludźmi przypadkowymi, takimi którzy nie znają specyfiki i potrzeb lokalnych. Innym postulatem Ruchu Egzekucyjnego było niełączenie urzędów, bo często było tak, że jeden urzędnik sprawował władzę na dwóch, trzech stanowiskach. Nie mógł on więc dopilnować należycie spraw przynależnych do zakresu jego obowiązków, musiał ustanowić na urzędzie swojego zastępcę, który często nie miał możliwości podejmować decyzji w imieniu swego pryncypała. Jeszcze jest kwestia integracji prawo-ustrojowej i gospodarczej Rzeczpospolitej.

W wieku XVI, o czym często zapominamy – Polska nie była jednorodna, ani pod względem gospodarczym, ani ustrojowym, ani pod względem prawnym. Mamy Prusy Książęce scalające się dopiero z Rzeczpospolitą, Mazowsze rządzone jeszcze w XVI w. przez ostatnich Piastów, mamy Księstwo Oświęcimsko-Zatorskie, czy w końcu Wielkie Księstwo Litewskie, z którym zawiązane zostało wielkie dzieło –  Unia Lubelska w 1569 r. przez które pojmowano Rzeczpospolitą jako Ojczyznę narodów polskiego i litewskiego.

Mariusz Jabłoński:
Czy można uznać Konstytucję 3 maja z 1791 r. za dopełnienie Ruchu Egzekucyjnego?

Marcin Gadocha:
Inny czas, inne możliwości, ale duch ten sam, bo chodziło  o uzdrowienie i naprawę Rzeczpospolitej. W tym kontekście, zarówno Ruchowi Egzekucyjnemu jak i  zwolennikom Konstytucji 3 maja przyświecał podobny cel.

Mariusz Jabłoński:
Do tej pory opisywał Pan patriotyzm jako działanie na płaszczyźnie obywatelskiej, jako doskonalenie ustroju państwa, ale czy we wcześniejszych wiekach, czy w opisywanym przez Pana XVI w. czy później  były jakieś inne jego wymiary. Padły tu słowa o języku i o Mikołaju Reju, ale w średniowieczu podobną rolę co Rej, odegrał arcybiskup Jakub Świnka.

Marcin Gadocha:
Dokładnie tak, widzimy podobieństwo postaw wobec używania języka polskiego, natomiast jeżeli chodzi o patriotyzm, to następowała stopniowa ewolucja w jego rozumieniu. Oprócz bowiem patrzenia na patriotyzm jako na służbę obywatelską, skierowaną głównie w stronę szlachty, zaczęto dostrzegać także prawa innych stanów społecznych, jak mieszczanie czy chłopi, To przecież wspomniany wcześniej ksiądz Piotr Skarga w swoich „Kazaniach Sejmowych“ zaczął upominać się o polepszenie ich sytuacji. Mamy jeszcze świetne dzieło Andrzeja Frycza Modrzewskiego „De Republica emendanda“ („O naprawie Rzeczpospolitej“) w którym dostrzec możemy troskę autora o całość społeczeństwa.

Kiedy mówimy o patriotyzmie trzeba spojrzeć na niego także w kontekście religijnym, w kontekście realizacji dzieł Bożych (operum deorum). Inspiracje tekstami biblijnymi i prawdami wiary powodowały, że rzeczywistość życia publicznego była rozumiana jako zadanie i odpowiedzialność wykraczające poza świat doczesny. Jako obowiązek moralny, do realizacji którego powołuje Bóg. Patriotyzm jako troska o rodaków wypływająca z wiary znalazła dopełnienie w Ślubach Lwowskich Jana Kazimierza (prawdopodobnie autorstwa św. Andrzeja Boboli), w których król obiecywał polepszenie sytuacji chłopów. Możemy w nich przeczytać:

„A że z wielkim żalem serca mego uznaję, dla jęczenia w presji ubogiego pospólstwa oraczów, przez żołnierstwo uciemiężonego, od Boga mego sprawiedliwą karę przez siedem lat w królestwie moim różnymi plagami trapiąca nad wszystkich ponoszę, obowiązuje się, iż po uczynionym pokoju starać się będę ze stanami Rzeczypospolitej usilnie, ażeby odtąd utrapione pospólstwo wolne było od wszelkiego okrucieństwa, w czym, Matko Miłosierdzia, Królowo i Pani moja, jakoś mnie natchnęła do uczynienia tego wotum, abyś łaską miłosierdzia u Syna Twego uprosiła mi pomoc do wypełniania tego, co obiecuję.“

Ponadto inspiracje religijne nakazywały w Ojczyźnie widzieć matkę, która podobnie jak Matka Boska troszczy się o swoje dzieci. Losy Ojczyzny w późniejszych wiekach, szczególnie w wiekach XIX i XX porównywane były do losów cierpiącego, zmarłego i zmartwychwstałego Chrystusa. Patriotyzm nawiązywał również do filozofii antycznej, patrzono na postawy stoików, nawiązywano do pojęcia cnoty. Cnota stała się przedmiotem analiz, w jaki sposób przyjmować właściwe postawy prospołeczne i patriotyczne.  Swoje znaczenie w rozbudzaniu patriotyzmu miała również edukacja. Nie powinniśmy zapominać o edukacji prowadzonej w szkołach jezuickich czy pijarskich, w których na piedestale stawiano historię. Poznanie historii własnego narodu nie tylko jest ważne w kontekście samego poznania, ale chodzi o zrozumienie i interpretację czegoś z tej historii. Te przedstawienia – popisy oratorskie uczniów, kiedy mogli prezentować różnego rodzaju mowy sejmowe,  kiedy interpretowali historię, uczyły ich postaw patriotycznych. Idąc dalej to oni później wskazywali na możliwości i sposoby, jak Rzeczpospolitą naprawić.

A kiedy jeszcze mówimy o mowach sejmowych, to stanowią one kapitalne źródło do poznania postaw patriotycznych, o którym pisała Pani prof. Jolanta Choińska – Mika i warto dodać nie tylko one, ale i diariusze, które nie tyle były w rozumieniu dzisiejszym stenogramami z posiedzeń sejmów ale opisem tego co działo się na nich. Oczywiście one pokazują mam pewien wycinek – nie całość ale interpretacja tych diariuszy – część jest wydana drukiem –  daje mam możliwość zobaczenia, jak nasi przodkowie rozumieli patriotyzm. Świetną rzeczą jest to, że mamy możliwość interpretacji i pokazania różnych rodzajów diariuszy. Mamy diariusze kanclerskie – urzędowe, mamy diariusze tzw. recesy gdańskie i mamy diariusze prywatne.  I kiedy zrobimy korelacje tych wszystkich diariuszy, to zobaczymy jak postawa patriotyczna wśród posłów ewoluuje. Czy postawy te są jednakowe? Nie, nie są takie same. W wieku XVIII nastąpiła zmiana w rozumieniu patriotyzmu, szczególnie w czasach  króla Stanisława Augusta. Możemy go określić jako realizowany w sposób niezwykle aktywny.  Widzimy jego tło ideowe na łamach „Patrioty polskiego“, rządowego „Monitora“, gdzie zarysowane są mocno idee oświeceniowe.

Mariusz Jabłoński:
Podsumowując patriotyzm jest postawą, którą budujemy poprzez poznanie swoich ojczystych dziejów, poznanie ważnych idei, przemyślenie wybitnych dzieł religijnych i filozoficznych oraz podjęcie próby poprawienia stanu życia osobistego i społecznego.

Marcin Gadocha:
Tak, powinno się zacząć od podstaw, najpierw od siebie a później, jeżeli mamy tylko takie możliwości iść dalej, do społeczności lokalnej i dalej podejmować kolejne kroki. Jeżeli jednak sami nie zaczniemy od edukacji, od samokształcenia, od samozrozumienia, będzie nam bardzo trudno, szczególnie teraz gdy zagraża nam pokusa pójścia na skróty poprzez wykorzystanie nowych technik komunikacji, które mogą bardzo szybko dostarczyć wiedzę, ale nie jest ona pełna – jest skrótowa i często niedokładna. A w przypadku tak ważnych idei jak Ojczyzna, naród, patriotyzm, obywatelskość, tradycja, dziedzictwo  oraz wiedzy za nimi stojącej,  nie można iść na skróty, trzeba poświęcić sporo czasu i uwagi.

Mariusz Jabłoński:
Bardzo Panu dziękuję za rozmowę

Marcin Gadocha:
Bardzo dziękuję  

Zdjęcie Pana Marcina Gadochy ze strony Instytutu Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie

Ilustracje:

Kazanie Skargi, obraz Jana Matejki malowany w latach 1862-1864/Śluby Jana Kazimierza, obraz Jana Matejki, namalowany w 1893 r./Król Aleksander w Sejmie. Drzeworyt pochodzący ze Statutu Łaskiego wydrukowanego w Krakowie przez Jana Hallera w 1506 r. (wikipedia)

Podziel się tą informacją: