27 maja 2017 r. o godz. 12.00, w miejscu symbolicznego nagrobka oraz tablic upamiętniających rozstrzelanych, podobnie jak w latach ubiegłych, zebrali się przedstawiciele organizacji niepodległościowych i kombatanckich oraz instytucji dbającymi o zachowanie tradycji narodowych i patriotycznych w społeczeństwie.
Zebrani modlili się za ofiary niemieckiego barbarzyństwa. Wysłuchali też świadectwa syna zamordowanego tutaj Edwarda Heila, Pana Romana Heila. Całość uroczystości prowadziła Pani Małgorzata Janiec, Prezes stowarzyszenia WiN Okręg Południowy w Krakowie, która zaprosiła zebranych do uczestnictwa w upamiętnieniach polskich bohaterów niepodległościowych nie tylko w dniach ich śmierci, ale także w tych samych godzinach. Ostatnio honorowano tak przed dwoma dniami Rotmistrza Witolda Pileckiego. Akcję tę rozpoczęto we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej, którego Zastępczyni Dyrektora – Pani Dr Cecylia Radoń była obecna na miejscu z okolicznościowym wieńcem biało-czerwonych kwiatów.
W miejscu, gdzie dziś umiejscowiony jest budynek biurowca (róg ulicy Lubicz 27-29 oraz Botanicznej 12), a w okresie II wojny światowej znajdowała się parcela budowlana, dnia 27 maja 1944 r. została przeprowadzona publiczna egzekucja czterdziestu polskich zakładników, których rozstrzelali niemieccy okupanci. Okolicznościowe spotkania upamiętniające to tragiczne wydarzenie rozpoczęły się tutaj już w 1945 r. i odbywają się co roku. W praktyce jest to kilka spotkań, ze względu na rozmaite sprawy formalne. Jako przedstawiciel Ośrodka Edukacji Obywatelskiej Centrum Młodzieży im. dr. Henryka Jordana w Krakowie, uczestniczyłem w tym zorganizowanym w samo południe.
Ze względu na zagrożenie pandemiczne, tym razem nieobecna była młodzież i nauczyciele a także harcerze, którzy zapewne złożą okolicznościowe wiązanki kwiatów i zapalą znicze pamięci podczas innego upamiętnienia. Nie jest mi wiadome, jakie delegacje już wcześniej oddały hołd pomordowanym, ale 27 maja 2020 r. w południe, na miejscu były już dwie wiązanki a znicz był mocno rozgrzany, więc na pewno przed opisywaną uroczystością byli już tutaj Ci, którzy pamiętają.
Tekst i zdjęcia: Artur Jachna