W niedzielę 3 maja 2020 r., tradycyjnie będziemy świętowali rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. To już 229 lat od tego wiekopomnego wydarzenia. Niestety, ze względu na zagrożenie epidemiologiczne, tym razem zwyczajowe fetowanie w postaci masowych radosnych demonstracji i rodzinnych patriotycznych majówek, ograniczyć powinniśmy do refleksji bardziej osobistej, indywidualnej. Jak co roku mamy powody do dumy narodowej z dzieła prawnego posłów Sejmu Czteroletniego i wspomagających ich wybitnych myślicieli Rzeczypospolitej końca XVIII w. Dobrze się oni orientowali w nowatorskich trendach ustrojowych ówczesnego świata i chcąc ratować znajdujący się w co najmniej kilkudziesięcioletnim kryzysie kraj, opracowali drugą na świecie (po amerykańskiej) i pierwszą w Europie, nowoczesną ustawę zasadniczą. Ze względu na datę dzienną uchwalenia, przeszła ona do historii Polski jako Konstytucja 3 Maja. Została ona przyjęta dzięki stronnictwu patriotycznemu i królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, jednak już od samego początku, ustawa zasadnicza spotkała się z protestami i krytyką zachowawczych środowisk opozycyjnych. Stanowiła je część magnaterii, która obawiała się zmniejszenia dotychczasowych wpływów na życie polityczne kraju. Mocarstwa, które uczestniczyły w I rozbiorze – Rosja, Austria i Prusy nie były rzecz oczywista przychylne próbie realnej naprawy ustroju politycznego Rzeczypospolitej. Wzmocnienie wewnętrzne Polski i Litwy mogło oznaczać, że następnych rozbiorów mogło by już nie być. Przedstawiciele opozycyjnego stronnictwa magnackiego zwrócili się o pomoc do Rosji. Przykładem wspólnoty ich interesów z carycą Katarzyną II, stał się podpisany w kwietniu 1792 r. w Petersburgu akt tzw. konfederacji targowickiej. Większość społeczeństwa i późniejszych historyków uznała targowiczan za zdrajców, co znalazło swój wyraz w osądzeniu i wieszaniu niektórych z nich w czasie insurekcji kościuszkowskiej 1794 r. (Warszawa, Wilno). Dodać warto, że w okresie obowiązywania konstytucji – to jest od maja 1791 do maja 1792 r. – ani jeden sejmik szlachecki nie wystąpił przeciw niej. Dowodzi to, iż bez obcej ingerencji polityczno-militarnej obalenie ustawy byłoby najprawdopodobniej niemożliwe.
Pamięć o Konstytucji 3 Maja, pomimo wielu zmian politycznych i społecznych, istotnych dla Polaków żyjących pod zaborami, była bardzo silna przez cały XIX wiek – szczególnie wśród ludzi o patriotycznych przekonaniach. Miłość do Ojczyzny rozkrzewiały różnego rodzaju legalne lub też nie wydawnictwa, jednak najmocniej na szerokie kręgi społeczeństwa oddziaływały rozpowszechniane w postaci oryginałów, a częściej ich reprodukcji, dzieła sztuki. Pod koniec XIX w. kwitło malarstwo historyczne, a autorem który najmocniej na co najmniej wiek, ukształtował nasze myślenie o przeszłości Polski, był czeskiego pochodzenia wybitny krakowski malarz – Jan Matejko. Mistrz pochylił się także nad tematem uchwalenia pierwszej polskiej Konstytucji. Pracował nad dziełem od stycznia do października 1891 r. Olej na płótnie znajduje się w zbiorach Zamku Królewskiego w Warszawie. Malowidło prezentuje pochód posłów, którzy udają się ulicą Świętojańską z Zamku Królewskiego do kolegiaty św. Jacka w celu ponownego zaprzysiężenia ustawy. Przejście ochraniane jest przez żołnierzy a w tle dostrzec można fragment Zamku Królewskiego. Centralną postacią na obrazie „Konstytucja 3 maja” jest Stanisław Małachowski – marszałek Sejmu Wielkiego. Ze względu na perukę i szaty często bywa on mylony z królem. Małachowski niesiony jest na rękach przez posła krakowskiego Aleksandra Linowskiego i posła poznańskiego Ignacego Zakrzewskiego. Postacie te symbolizują dwie najważniejsze ziemie koronne – Małopolskę i Wielkopolskę. Niedaleko – na lewo od marszałka – znajduje się skrywana w tłumie, twarz Tadeusza Kościuszki. Po lewej stronie obrazu znalazł się m.in. Stanisław August Poniatowski – z rzucającym się w oczy płaszczem koronacyjnym. Pomiędzy tymi postaciami dostojeństwem czarnego ubioru, wyróżnił się ksiądz Hugo Kołłątaj. Po prawej stronie obrazu, na koniu, sportretował z kolei Jan Matejko, księcia Józefa Poniatowskiego, bratanka królewskiego. Postaci na obrazie jest oczywiście bardzo wiele, w sumie może i z setka, jednak wymieniłem tylko te, które były najbardziej istotne ze względów historycznych oraz artystycznego wyboru dokonanego przez twórcę dzieła.
Łacińskie słowo constitutio oznaczało w starożytnym Rzymie zestawienie praw. W okresie staropolskim mianem konstytucji nazywano zbiory uchwał poszczególnych sejmów. Przykładem może być konstytucja nihil novi (łac. nic nowego) z 1505 r. Specyficznymi prawami najwyższymi były obowiązujące tylko stan szlachecki przywileje, a w szczególności artykuły henrykowskie, na które przysięgali każdorazowo królowie elekcyjni.
Konstytucja uchwalona 3 maja 1791 r. przekształciła Polskę w nowoczesną monarchię konstytucyjną. Feudalny cenzus (tu to były warunki konieczne do tego, aby móc skorzystać z pełni praw obywatelskich) urodzenia w ramach stanu szlacheckiego (lub też ewentualnego nabycia szlachectwa, co jednak było ograniczone i w praktyce dostępne dla nielicznych), został zastąpiony przez cenzus posiadania odpowiedniego majątku. Zniesiono też szkodliwe w praktyce sejmowej liberum veto, wolną elekcję (powrócono do dziedziczności tronu, a dynastią panującą mieli być sascy Wettinowie) i artykuły henrykowskie. Oczywiście szlachta pozostała nadal klasą uprzywilejowaną, jednak mieszczanie otrzymali szereg uprawnień, m.in. możliwość sprawowania urzędów, prawo zakupu ziemi a także nietykalność osobistą i majątkową. Niestety, konstytucja nie znosiła poddaństwa i pańszczyzny, biorąc chłopów jedynie „pod opiekę prawa i rządu krajowego”. Była więc pod względem społecznym konserwatywna, co jednak zgadzało się z dominującymi w Europie trendami praktyki prawnej. Oczywiście, na zachodzie starego kontynentu chłopi mieli więcej wolności osobistej, jednak pozycja włościan w stosunku do panów na obszarze Rzeczypospolitej była na pewno lepsza niż w Rosji.
Tekst: Artur Jachna