Niedawno minęła dekada od pożaru domu handlowego „Gigant” przy ul. Wybickiego. W mieście, w którym nie było jeszcze tzw. galerii, był to ważny punkt na handlowej mapie, nie tylko dla mieszkańców pobliskich bloków, ale dla całego Krakowa. Pożar, który doszczętnie zniszczył stoiska, spowodował straty sięgające 2,4 mln zł. Jedynie część kupców była ubezpieczona. Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach, ale pracę w niespełna pół godziny straciło kilkaset osób. Po usunięciu spalonych elementów budynku (do fundamentów naziemnej części), osuszeniu i gruntownych porządkach, teren – łącznie 1,33 hektara, zabezpieczono i ogrodzono. Na tyłach powstał parking.
Ogień o poranku
Płomienie pojawiły się w „Gigancie” 28 maja 2003 r., przed godz. 7 rano, na stoisku ze sprzętem AGD i wkrótce objęły sąsiednie stoiska. Ogień szybko się rozprzestrzeniał, ze względu na obecność łatwopalnych materiałów – m.in. mebli i dywanów, i gdy strażacy dotarli na miejsce, objął już cały obiekt. Nad okolicą utworzyła się chmura czarnego, duszącego dymu, który mógł być groźny dla zdrowia. Straż pożarna apelowała do mieszkańców pobliskich budynków o szczelne zamknięcie okien i niewychodzenie z domów. Przez wiele godzin ulice sąsiadujące z domem handlowym były zablokowane, co spowodowało paraliż komunikacyjny tej części miasta. W walce z ogniem uczestniczyło 40 zastępów strażackich z Krakowa i okolic. Już w czasie gaszenia wysunięto podejrzenia, że doszło do podpalenia – ogień pojawił się nagle i szybko rozprzestrzenił. To samo potwierdziły przeprowadzone na miejscu ekspertyzy. Ustalono też, że instalacja przeciwpożarowa i system pomp doprowadzających wodę nie zadziałały prawidłowo. Oprócz poszukiwań podpalaczy, zaczęto więc szukać osób odpowiedzialnych za kontrole instalacji. Budynkiem administrowały dwie firmy – Arpis i Domar. Posiadały tam kilka stoisk, pozostała powierzchnia była wydzierżawiona kupcom. Pół roku po zdarzeniu prokuratura ustaliła, że pożar wybuchł w wyniku podpalenia w kilku miejscach jednocześnie, w części budynku należącej do Domaru. Ponieważ nie udało się odnaleźć sprawców, śledztwo zostało umorzone.
Winnych brak
W następnej kolejności prokuratura próbowała wyjaśnić, jak podpalacz lub podpalacze dostali się do wnętrza budynku. Powinny przecież zadziałać zabezpieczenia antywłamaniowe. Trzy lata po pożarze, w październiku 2006 r., na półtora roku pozbawienia wolności, w zawieszeniu na cztery lata i grzywnę sąd skazał kierownika administracyjnego obiektu, Marka C. Miał on odpowiadać za stan instalacji przeciwpożarowej i zabezpieczenia przed włamaniem, które, zdaniem właścicieli stoisk, pozostawiały wiele do życzenia. Eksperci orzekli, że gdyby wszystkie urządzenia były sprawne, udałoby się ugasić 90 proc. budynku. Oskarżony nie przyznawał się do winy. Po ponownym rozpatrzeniu sprawy, w lipcu 2008 r. Marek C. został uniewinniony z powodu błędów i sprzecznych informacji w materiale zgromadzonym przez prokuraturę. Biegli stwierdzili, że to nie Marek C. ponosi winę za stan urządzeń doprowadzających wodę. Odpowiadał za nie inny pracownik Domaru, który został zwolniony dwa miesiące przed wybuchem pożaru. Wyrok zaskarżyli poszkodowani kupcy – brak winnych uniemożliwiał im roszczenia dotyczące strat oraz firmy PZU i Arpis. Domar zaskarżył uzasadnienie wyroku. Zdaniem pełnomocnika spółki systemy zabezpieczające w części budynku zajmowanej przez firmę nie tylko były sprawne, ale co więcej to właśnie one umożliwiły wykrycie pożaru i powiadomienie służb. Ostatecznie, decyzją sądu Marek C. pozostał niewinny. W kolejnych latach nie podjęto następnych śledztw. Duża część poszkodowanych kupców, po stracie dorobku życia i braku odszkodowania nie wróciła nigdy do branży handlowej.
Postępowanie trwa
W sąsiedztwie dawnego „Giganta” powstały dwa supermarkety. Obok wybudowano nowoczesne osiedle i poprowadzono linię szybkiego tramwaju. Mieszkańcy Dzielnicy IV, codziennie mijający pozostałości spalonego budynku, często zastanawiają się, dlaczego w tak atrakcyjnej lokalizacji do tej pory nie powstał jeszcze żaden obiekt handlowy ani mieszkalny. – To duża działka, dziwi mnie, dlaczego nic się tu nie buduje. Tak jakby po położeniu czarnej, zabezpieczającej fundamenty folii zupełnie o „Gigancie” zapomniano. A przecież mogłoby tu powstać coś, co dobrze służyłoby ludziom, tak jak kiedyś „Gigant” – mówi Elżbieta Sroczyńska z os. Krowodrza Górka. – Tym bardziej, że ta część miasta się rozbudowała i przybyło mieszkańców – dodaje. Ale stan prawny działki jest skomplikowany. Uporządkowany teren został wydzierżawiony przez obie spółki firmie ochroniarskiej, która utworzyła tam parking. Na drugiej połowie działki znajdują się zabezpieczone fundamenty i podziemna część spalonego budynku. Domar i Arpis próbowały dojść do porozumienia, w jaki sposób podzielić teren. Władze Arpisu chciały równego podziału i samodzielnego decydowania o sposobie zagospodarowania wydzielonej części. Firma chciała otrzymać część, którą administrowała przed pożarem, czyli od strony ul. Krowoderskich Zuchów. Władze spółki Domar były za tym, aby teren pozostał w całości dla jednej ze spółek, która spłaciłaby roszczenia drugiej. Ponieważ spółkom nie udało się porozumieć, sprawę skierowano do sądu, aby ten dokonał fizycznego podziału nieruchomości. – Od 2004 r. nadal toczy się sprawa cywilna o zniesienie współużytkowania wieczystego terenu po byłym domu handlowym „Gigant”. Z uwagi na fakt, że żadna ze stron postępowania nie jest w stanie przewidzieć rozstrzygnięcia sądu, w tej sprawie nie są podejmowane, przynajmniej przez Arpis S.A. żadne decyzje dotyczące przyszłości tego terenu – wyjaśnia prezes Arpisu Małgorzata Giełżecka-Cieszewska. – Jeżeli chodzi o status prawny nieruchomości, to nadal pozostaje ona we współużytkowaniu wieczystym zarówno Domaru jaki i Arpisu – dodaje. Władze spółki Domar nie chciały komentować sprawy.
Autor: Joanna Dolna
„Gazeta Lokalna” Miesięcznik Rady Dzielnicy IV Prądnik Biały, nr 2/2013 (231)
Fotografie: Mariusz Bembenek
Publikujemy teksty zamieszczane na przestrzeni lat w miesięczniku Dzielnicy IV Prądnik Biały „Gazeta Lokalna”. Artykuł wraz z całym numerem można również pobrać we wersji cyfrowej na naszej stronie lub stronie Dzielnicy IV Prądnik Biały. Dodatkowo redakcja pozwoliła sobie ubogacić materiał archiwalnymi zdjęciami.