Ignacy Jan Paderewski zasłynął w Krakowie przede wszystkim jako fundator pomnika Grunwaldzkiego. Było to urzeczywistnienie jego młodzieńczych, a może nawet dziecięcych marzeń. Po latach napisał w swoich wspomnieniach:
“Byłem zaledwie dziesięcioletnim chłopcem, gdy po raz pierwszy przeczytałem o bitwie pod Grunwaldem (…) Reakcja moja na to historyczne wydarzenie była tak gorąca, że już wtedy pomyślałem: „Jakże byłbym szczęśliwy, gdybym mógł uczcić to wspaniałe zwycięstwo – żyć tak długo, by stać się bogatym i móc uczcić pięćsetną rocznicę tej sławnej bitwy pomnikiem ku pamięci wielkich patriotów”. Od tej chwili mego dzieciństwa stało się to marzeniem mego życia i utkwiło na zawsze w sercu i myśli. W roku 1910 przyszła chwila urzeczywistnienia – i marzenie moje wreszcie się spełniło. Całe życie zbierałem na ten cel pieniądze, odkładając pewną część z każdej zarobionej sumy. Już w roku 1908 zamówiłem pomnik, postanowiłem jednak, że uroczystość odsłonięcia nastąpi w pięćsetną rocznicę – dnia 15 lipca 1910. Byłem tym bardzo przejęty i bardzo uszczęśliwiony.”
Nasuwa się od razu pytanie, dlaczego pomnik stanął w Krakowie? Odpowiedź jest chyba oczywista. Miasta zaboru pruskiego i rosyjskiego nie wchodziły w grę z racji uwarunkowań politycznych, w zaborze austriackim zaś, który cieszył się największą autonomią, właśnie Kraków był sercem Polski, miejscem, gdzie każdy kamień, każda budowla i każde miejsce przypominały o latach świetności. Słynął też Kraków z organizacji wszelakiego rodzaju imprez patriotycznych. Rocznice powstań, bitew i wielkich wydarzeń, powtórny pogrzeb odkrytych szczątków królewskich Kazimierza Wielkiego – każde z tych wydarzeń stawało się wielką manifestacją patriotyczną. Podobnie oceniał rolę Krakowa Paderewski:
“Pragnąłem, aby to dzieło sztuki było w Krakowie, który jest sercem całej Polski, a którego piękność czuje się dopiero i ocenia należycie przypatrując się innym, obcym, chociażby bogatszym, ale nigdy nie piękniejszym lub droższym sercu miastom.”
Tymczasem w Krakowie od początku 1910 r. trwały zakrojone na szeroką skalę przygotowania do obchodów rocznicy Grunwaldu.
“Gdzie tylko możliwem, cały naród polski gotuje się do obchodu rocznicy wielkiej bitwy grunwaldzkiej, bo słuszną jest, aby w czasie, gdy nas w zaborze pruskim chcą żywo dławić, przypomnieć im ten pogrom i zwrócić uwagę ich bucie, że kto dziś pod wozem, może być i na wozie” – z dumą donosiła prasa.
W samym Krakowie zaś po prostu wrzało. Niestety niewiele wiadomości przedostało się do opinii publicznej. Fundator – Ignacy Jan Paderewski całą sprawę budowy pomnika trzymał mocno w garści nie dopuszczając do niej nikogo. Krakowianie nie wiedzieli początkowo nawet tego, gdzie stanie pomnik. Koncepcji umiejscowienia pomnika było oczywiście kilka. Najbardziej oprotestowaną była kandydatura Rynku, od której Paderewski odżegnał się już na początku, myślano także o placu św. Ducha, o Wawelu, o placu przed kościołem Bernardynów na Stradomiu oraz o skrzyżowaniu ulic Długiej i Basztowej. Paderewski wybrał plac Matejki po zapoznaniu się ze szkicami J. Sasa Zubrzyckiego, o których niestety nic bliższego nie można powiedzieć poza faktem ich sporządzenia. Nie ogłoszono także, jak w wypadku innych krakowskich pomników, konkursu na projekt. Konkursy na pomniki budziły w Krakowie ogromne emocje poruszając z reguły lawinę protestów i oskarżeń. Paderewski osobiście wybrał rzeźbiarza, któremu powierzył losy pomnika. Z pewnością chciał tym samym wspomóc chorego i żyjącego w ubóstwie rodaka, Antoniego Wiwulskiego, z którym los zetknął go w Paryżu w salonie Władysława Mickiewicza.
Dla młodego i utalentowanego, ale jeszcze nieznanego artysty była to życiowa szansa, którą z pewnością należycie wykorzystał. I. Paderewski, po obejrzeniu wstępnych szkiców Wiwulskiego, niemalże na drugi dzień zamienił swoją oranżerię w Morges na pracownię rzeźbiarską. Wiadomych było niewiele. Artysta Antoni Wiwulski nie był znany szerokiej opinii publicznej, a nawet koneserom sztuki. Nieznana była także firma, mająca wykonać odlewy figur pomnika. Jest to chyba jeden z nielicznych polskich pomników, którego odsłonięcie równało się faktycznemu pierwszemu zaprezentowaniu zgromadzonej publiczności jego ostatecznego wyglądu. Montowany był za drewnianym ogrodzeniem, w dniu jego odsłonięcia został zakryty materią umieszczoną na specjalnie zamontowanych masztach. W chwili jego odsłonięcia przez Marszałka Krajowego Stanisława Badeniego wielotysięczny tłum zgromadzony na placu Matejki dopiero wtedy ujrzał sylwetę pomnika. W Krakowie utworzono Komitet Grunwaldzki zajmujący się organizacją uroczystości. W jego skład weszli m.in. prezydent miasta dr Juliusz Leo, Stanisław Drozdowski, Wojciech Kossak, Ignacy Daszyński, Stanisław Kutrzeba, Jacek Malczewski i Teodor Axentowicz. Pierwszą czynnością, jaką należało uczynić, było uzyskanie zgody na odsłonięcie pomnika u cesarza w Wiedniu. Formalność tę dopełniono i 22 kwietnia 1910 r. na placu Matejki położono kamień węgielny pod pomnik. Uroczystość odbyła się na życzenie Paderewskiego w wąskim gronie. Oprócz artysty wraz z małżonką obecni byli: Antoni Wiwulski, Juliusz Leo, Jan Sas Zubrzycki – architekt odpowiedzialny za prace przy ustawieniu pomnika, Tadeusz Jentys – pełnomocnik Paderewskiego, profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego Stefan Jentys i Wiktor Czermak oraz ks. Juliusz hr. Drohojowski, kanonik kapituły wileńskiej, który dokonał poświęcenia kamienia węgielnego. Najwięcej pracy miała powołana w ramach Komitetu Grunwaldzkiego sekcja kwaterunkowa, ponieważ – jak się później okazało – do Krakowa przybyło ponad 150 tysięcy Polaków z terenu dawnej Polski oraz bardzo licznie Polonia. Większość kwaterowała przez dwa lub trzy dni w prywatnych mieszkaniach. Nie sposób wymienić wszystkich uczestniczących w obchodach rocznicowych. Lista jest zbyt długa i bardzo różnorodna. Mimo że w większości przypadków nie można było oficjalnie zapraszać Polaków z zaboru rosyjskiego i pruskiego, frekwencja mocno zaskoczyła organizatorów. 30 czerwca 1910 r. Komitet Grunwaldzki wydał odezwę do Polaków. Napisano w niej:
“Nie mamy dzisiaj dostępu do pobojowiska, na którem przed pięciuset laty padła, u stóp Polski i Litwy, wszechmoc Krzyżackiego Zakonu (…) Nie jest nam danem, na polach Grunwaldu i Tannenbergu uczcić pamięć zwycięskich wodzów i twórców polsko-litewskiej unii. (…) Ale dla całego narodu otworem stoi Kraków, dawna siedziba zwycięzcy z pod Grunwaldu. Mamy dostęp do Wawelu, z którego Jagiełło ruszał na śmiertelny bój grunwaldzki i w którego katedrze, zwycięzcą wróciwszy, zawiesił zdobyte na wrogu proporce. W tej katedrze też spoczęły, jako relikwie narodowe, popioły Jadwigi i Jagiełły. Naród polski czuje się gospodarzem w tym Krakowie, w którym skupiały się polityczne myśli i kultura całej Polski, w najświetniejszej dobie jej rozwoju i potęgi państwowej. Tutaj więc, w starej Jagiellonów stolicy, ma Polska możność i płynący stąd obowiązek, godnie uczcić pamięć grunwaldzkiego zwycięstwa.”
Długo oczekiwane odsłonięcie pomnika nastąpiło 15 lipca 1910 r. Poprzedziło je nabożeństwo dziękczynne w kościele Mariackim, odprawione w licznej asyście duchowieństwa przez biskupa Władysława Bandurskiego. Nawiązując do słynnego kazania, wygłoszonego w tej samej świątyni po bitwie grunwaldzkiej przez Jana z Kluczborka, bp Bandurski skierował do zebranych w kościele słowa pełne patriotyzmu. Zebrane na nabożeństwie delegacje przeszły następnie na pl. Matejki. Chór pod batutą Feliksa Nowowiejskiego wykonał Bogurodzicę. Następnie na trybunę wszedł Stanisław hr. Badeni, który w trakcie swojego przemówienia dokonał aktu odsłonięcia pomnika. Po fanfarach głos oddano Paderewskiemu. Przemówienie artysty było krótkie, lecz treściwe: Powiedział on m.in.: “Dzieło, na które patrzymy, nie powstało z nienawiści. Zrodziła je miłość głęboka Ojczyzny nie tylko w jej minionej wielkości i dzisiejszej niemocy, lecz i w jej jasnej, silnej przyszłości… (…) Prastarej, ukochanej Stolicy naszej oddajemy to dzieło we władanie wieczyste. Do prześwietnej Rady stołecznego Grodu, do Jej dzielnego zasłużonego prezydenta, gorącą i usilną zanosimy prośbę, by nad tym pomnikiem zechcieli życzliwą i troskliwą rozciągnąć opiekę.”
Podziękowanie za hojny dar złożył artyście prezydent miasta dr Juliusz Leo. W tym samym dniu otwarto też w Pałacu Sztuki wystawę pamiątek z epoki jagiellońskiej. Drugi dzień obchodów rozpoczęła msza św. w Katedrze Wawelskiej. Na krakowskich Błoniach odbyły się pokazy gimnastyczne Sokolstwa Polskiego i zaproszonych przez krakowskich sokołów gości. W chwili, gdy Paderewski pokazał się na trybunie, został uhonorowany owacją i długo niemilknącymi brawami. W tym też dniu Paderewski wraz z małżonką był podejmowany w Krakowskim Towarzystwie Strzeleckim. Brać strzelecka także zgotowała mistrzowi na powitanie owację.
Pani Helena Paderewska w trakcie popisów na strzelnicy Bractwa oddała trzy strzały, a za najlepszy z nich, tzw. piątkę, otrzymała I-szą nagrodę honorową – szczerozłotego kura, będącego kopią godła Towarzystwa Strzeleckiego. Po strzelaniu zaproszono gości honorowych na ucztę, w której trakcie bracia kurkowi obwołali mistrza Paderewskiego członkiem honorowym swojego Bractwa. Ta atencja dla mistrza przetrwała lata. W 2010 r. na 100-lecie odsłonięcia pomnika Grunwaldzkiego w Parku Strzeleckim stanął pomnik Ignacego J. Paderewskiego – autorstwa prof. Czesława Dźwigaja, fundowany przez marszałka bractwa Józefa Hojdę.
W ostatni dzień uroczystości przeszedł ulicami Krakowa od Błoń na Rynek i Drogą Królewską aż na Wawel pochód wszystkich przybyłych na obchody delegacji. Stał się on ogromną manifestacją patriotyzmu Polaków, pozostających pod zaborami. Jego podniosłą atmosferę dostrzegli wszyscy obserwatorzy i dziennikarze, nawet ci niezaangażowani uczuciowo w sprawy polskie. Prasa pisała: ” A koroną obchodu był ów imponujący, jedyny w historyi porozbiorowej pochód Narodu na Wawel, pojęty jako hołd dla tej pełnej chwały przeszłości, której najjaśniejszym wzlotem i najjaśniejszym dniem był Grunwald! Samorzutnie, bez sztucznych przygotowań, bez sztucznych zapowiedzi zeszedł się między wzgórzami Wawelu i Kościuszki cały naród polski w reprezentacjach wszystkich dzielnic i kolonii, wszystkich warstw i stanów, by udać się w pochodzie hołdowniczym do grobu Władysława Jagiełły. Polska via sacra między Rynkiem a Wawelem nie widziała chyba potężniejszego i świetniejszego przedstawicielstwa Narodu – od czasu koronacyjnych pochodów królewskich, kiedy to wjeżdżał na Wawel majestat mocarstwowej Polski. Opisane powyżej imprezy to zaledwie cząstka trzydniowych wielkich obchodów rocznicy grunwaldzkiej. Towarzyszyła im na każdym kroku zaduma nad obecnym losem wielkiej niegdyś Rzeczypospolitej, ogromne wzruszenie, radość, ale i łzy goryczy.
“Łzy te nie płynęły ze wzruszenia banalnego i przemijającego, lecz miały źródło głębsze: „nie ma większej boleści – mówi Dante Alighieri – jak przypomnieć sobie chwile szczęśliwe w niedoli”. To uczucie można czytać na twarzach. Słuszna duma, z jaką Polacy dzisiejsi obchodzą pięćsetną rocznicę bitwy, w której ich przodkowie polscy i litewscy zmiażdżyli rycerzy niemieckich, jest w pewien odrębny sposób zmieszana z goryczą” – tak pi sali dziennikarze francuscy obecni na obchodach grunwaldzkich.
Pomnik Grunwaldzki – trwała pamiątka obchodów rocznicy, wielki dar Ignacego J. Paderewskiego – na trwale wpisał się w pejzaż Krakowa. Jego dalsza historia jest niestety tragiczna. Na początku II wojny światowej podzielił los krakowskich pomników – został przez okupanta zniszczony. Dziś na placu Matejki stoi jednak pomnik Grunwaldzki. Kaprys historii sprawił, iż jego ponowne odsłonięcie w głębokich latach PRL zawdzięczamy Frontowi Jedności Narodu, a nazwisko autora rekonstrukcji pomnika prof. Mariana Koniecznego równie mocno wiąże się z pomnikiem Grunwaldzkim, jak i nowohuckim pomnikiem W.I. Lenina.
Kraków godnie uhonorował Ignacego Jana Paderewskiego. Jeszcze w trakcie obchodów grunwaldzkich prezydent miasta dr Juliusz Leo 16 lipca 1910 r. na uroczystym posiedzeniu Rady Miejskiej, na które zaproszono artystę wraz z małżonką, wygłosił następujące przemówienie:
“Dostojni Goście! Drogi Mistrzu! Spełniamy pragnienie naszych serc, widząc Ciebie dziś, przezacny Mistrzu, w naszym gronie, to chcieliśmy Ci jeszcze raz prostemi, lecz z głębi serca i duszy płynącemi słowy, uczucia naszej niewygasłej pamięci i wdzięczności za to, co dla Krakowa i całego narodu uczyniłeś. Jesteś chlubą, ozdobą i sławą narodu naszego. Gdziekolwiek się pojawisz, jak gwiazda błyszcząca świecisz swoim genialnym talentem i swoją prawdziwą polskością i tem też tak pochlebnie wyróżniasz się od wielu innych, że nie zapomniałeś ani na chwilę, gdzie stała Twa kolebka, że nie zapomniałeś w swojej mowie i zawsze byłeś duszą obecny wśród swoich, chociaż ciałem byłeś nieraz daleko od nas za oceanem. Nie tylko jako genialny artysta wyróżniałeś się wśród swego otoczenia, ale dałeś przykład tak wielkiego patryotyzmu i wielkiej obywatelskiej mądrości, że zaliczać Cię będą wszyscy do najzasłużeńszych synów Ojczyzny naszej w ostatniej dobie naszych dziejów. Wspaniałym swoim darem uczciłeś cały naród, bo uczułeś jego przeszłość i podniosłeś to święto do tej wysokości i godności, jaką dziś odczuwamy. W znacznej części to co odczuwamy Tobie Panie zawdzięczamy. Będziemy nie tylko o darze Twoim, ale i o tych złotych Twoich myślach, które w mowie poruszyłeś – będziemy zawsze pamiętać i oświadczam Ci, że dochowamy tego, co wczoraj w mowie, w imieniu miasta wygłoszonej, przyrzekłem, t.j. strzec będziemy tej pamiątki. Niestety prawa, któremi się rządzimy t.j. statut nasz, nie pozwala nam nadać Ci najwyższej godności, jaka miasto rozporządza, t.j. obywatelstwo honorowe. Chcieliśmy to z głębi serca uczynić, aby Ci choć w drobnym zakresie złożyć małą ofiarę i mały dowód wdzięczności. Nie mogąc tego uczynić, prosimy Cię, abyś przyjął obywatelstwo honorowe wśród serc naszych i obywatelstwa naszego.”
W ówczesnych czasach honorowym obywatelem miasta Krakowa mógł zostać tylko poddany austriacki, niestety Paderewski nie mieścił się w tych prawnych ramach. Jednakże Rada Miejska godnie wybrnęła z kłopotu. Artysta, dla którego obywatelstwo Krakowa jest “niedoścignionym zaszczytem i marzeniem” gorąco podziękował i przyjął dobre chęci za rzecz dokonaną. Rada Miejska nie poprzestała na tym, bowiem jeszcze w lipcu tegoż roku z inicjatywy radcy miejskiego Jana Grodzickiego uchwalono jednomyślnie nadanie przyległej do placu Matejki ulicy nazwy Ignacego Jana Paderewskiego. W swej przemowie Jan Grodzicki podkreślił, iż mieszczaństwo krakowskie szczerze ubolewa nad kwestią niemożności przyznania honorowego obywatelstwa, ale umie i chce oddać cześć i poważanie wielkiemu synowi Ojczyzny. Proponował: “wypiszemy teraz na murach miasta nazwisko Ignacego Paderewskiego, aby tym sposobem zachować jego pamięć tutaj na długie lata i związać ją z miastem i mieszczaństwem naszem.” Ulica Ignacego J. Paderewskiego ze Starego Kleparza prowadzi nas właśnie pod pomnik Grunwaldzki fundacji artysty. W 1910 r. jeszcze dwie organizacje krakowskie uhonorowały wielkiego artystę. Pierwszą z nich było Towarzystwo Strzeleckie, u którego gościł Paderewski, a drugą Polskie Gimnastyczne Towarzystwa Sokole. Niestety oba dyplomy honorowe, choć dotyczą Krakowa, są przechowywane w Muzeum Narodowym w Warszawie. Muzeum Narodowe w Warszawie posiada w Parku Łazienkowskim w Podchorążówce swój oddział, gdzie mieści się kolekcja Ignacego Jana Paderewskiego. Obejmuje ona dzieła sztuki, przedmioty rzemiosła artystycznego, medale oraz pamiątki po Paderewskim związane w jego życiem, działalnością artystyczną, polityczną i społeczną. Przedmioty te Paderewski zapisał Muzeum Narodowemu w Warszawie, pod warunkiem jednak że przeznaczy ono osobną salę na ekspozycję całości zbiorów.
Jak już wspominałam, Bractwo Kurkowe zorganizowało 16 lipca 1910 r. uroczystą ucztę, na której podjęło fundatora pomnika, rzeźbiarza Antoniego Wiwulskiego i wielu przybyłych do Krakowa gości. Toteż w krakowskim Celestacie – siedzibie Bractwa Kurkowego, także pozostały pamiątki po uroczystościach grunwaldzkich. Przede wszystkim są to wpisy do księgi pamiątkowej Bractwa oraz tzw. Księgi Królewskiej, w której każdy ustępujący król kurkowy dokonywał pamiątkowej adnotacji. W roku 1910 godność króla kurkowego piastował Bronisław Guńkiewicz, zachował się więc jego wpis z akwarelą przedstawiającą sylwetkę pomnika Grunwaldzkiego i opisem uroczystości oraz ufundowane przez niego popiersie króla Władysława Jagiełły. Dodatkowo Bractwo zamówiło u malarza Tadeusza Korpala pamiątkową winietę z uroczystości grunwaldzkich, na której uczestnicy spotkania w Celestacie złożyli pamiątkowe podpisy. Ignacy J. Paderewski w dowód swoich zasług został uhonorowany także przez Uniwersytet Jagielloński. Z wnioskiem o nadanie artyście doktoratu honoris causa krakowskiej Alma Mater w dziedzinie fi lozofi i wystąpił prof. Zdzisław Jachimecki. Niestety artysta nie znalazł czasu na odebranie dyplomu. Władze uczelni w osobie ówczesnego rektora Stanisława Estreichera skierowały do artysty i wówczas premiera list z zapytaniem, czy zaszczyci on Kraków osobistym odbiorem dyplomu, czy też jego życzeniem jest odebrać go w Warszawie. Dalsza korespondencja pomiędzy uczelnią i artystą, prowadzona z przerwami do 1931 r., świadczy, że Paderewski chciał osobiście odebrać doktorat. “Tam w Krakowie zakiełkowała już nadzieja, że danem nam będzie w akcie tym wyrazić Czcigodnemu Panu Prezydentowi [premiera w tamtych czasach nazywano prezydentem rady ministrów] uwielbienie i wdzięczność najgorętszą, bezgraniczną, za wszystko co ze słonecznego czynu całego życia Czcigodnego Pana Prezydenta spłynęło na Ojczyznę” – pisał prof. Jachimecki. Niestety mimo gorących słów zachęty z jego strony i kolejnych listów od urzędujących rektorów uczelni Paderewski nie dotarł na promocję – dyplom do dziś pozostaje w Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jednak o tym wyróżnieniu pamiętał Paderewski do końca swego życia. Dał tego dowód w swoim testamencie, w którym zapisał majątek (pieniądze i tantiemy) właśnie krakowskiej uczelni.” Pieniądze te uważam za własność Narodu i dlatego proszę, by je przekazano Uniwersytetowi Jagiellońskiemu – tak brzmiał interesujący nas akapit testamentu, a krył się za nim ogromny majątek artysty, który Uniwersytet Jagielloński przeznaczył w większości na zakup nowoczesnego sprzętu naukowego i nagrody dla wybitnych studentów. […] Jeszcze jedna krakowska instytucja uhonorowała wielkiego artystę. W 1919 roku otrzymał on od Polskiej Akademii Umiejętności nagrodę w wysokości 44 295 koron z fundacji im. Erazma i Anny Jerzmanowskich. Ciekawostką jest, że do tej nagrody Paderewski był przedstawiany dwukrotnie. Pierwszy raz „przegrał” w 1916 r. z późniejszym laureatem literackiej Nagrody Nobla wielkim pisarzem Władysławem Reymontem.
Autorka Iwona Fischer
fragment artykułu pt. “Związki Ignacego Jana Paderewskiego z Krakowem” z książki pod tytułem “Rola Krakowa w odzyskaniu niepodległości. Znaczenie Rady Regencyjnej w uformowaniu ustroju państwa polskiego” red. Mariusz Jabłoński, Kraków 2018.