Wspominać z czasów minionych należy nie tylko osoby bliskie nam rodzinnie oraz postaci historyczne z nominacji „urzędowej” – ustanowionych władców dawnego świata (np. królów, prezydentów, generałów itp.). Uważam, że pamięć należna jest także tym, którzy wyróżnili się swoją oddolną działalnością publiczną, szczególnie jeśli kierowały nimi ambitne cele, trudne dla wielu współczesnych do wyobrażenia, nie wspominając już o ewentualnej realizacji. Ci wyprzedzający w swoich wizjach bieżącą epokę i zastany, konserwatywny porządek, pomimo trudności – w tym niezrozumienia, a nawet odium, wpłynęli na sposób myślenia, a co za tym idzie i decyzje innych ludzi. Szczególnie to ważne, jeśli posiane przez nich „ziarno” owocowało jeszcze wiele lat po ich odejściu z tego świata. Warto przypomnieć choć jednego z tych Polaków, którego cele społeczno-polityczne ziściły się, choćby w postaci realizacji przez kolejne generacje. Dla mnie to dowód nie tylko na żywotność jego sposobu myślenia, ale i niezwykła trafność w zdiagnozowaniu potrzeb mas – w tym konkretnym przypadku mas chłopskich. W tym roku mamy 175. rocznicę urodzin inicjatora ruchu ludowego w Galicji, działacza politycznego, publicysty, w końcu – duchownego. Chcę przybliżyć, postać niesłusznie zapomnianą, osobę urodzonego 14 maja 1845 r. w Zniesieniu koło Lwowa Stanisława Stojałowskiego.
Chociaż pochodził ze zubożałej szlachty, jednak znał i rozumiał potrzeby ludzi wsi, szczególnie pokolenia ambitnych synów chłopskich, którzy później oddali wielkie usługi Polsce w odzyskaniu niepodległości i budowie II Rzeczpospolitej, szczególnie jako inteligencja.
Służbę Bożą rozpoczął młody Stanisław od zakonu jezuitów, z którego – na rzecz posługi jako kapłan diecezjalny – zrezygnował w 1875 r. Wyświęcony został pięć lat wcześniej po studiach filozoficzno-teologicznych, które odbył w Krakowie. Przed wystąpieniem z zakonu zdążył jeszcze założyć wydawany do grudnia 2017 r. a zatytułowane współcześnie „Posłaniec Serca Jezusowego”.
Dojrzałość i pracowitość objawiła się w bardzo dynamicznej twórczości pisarskiej Stojałowskiego. Przejawiała się ona m.in. w broszurach skierowanych do szerokiego kręgu odbiorców – zwykłych ludzi z galicyjskiej prowincji. Systematyczność w przekazie gwarantował periodyk. Ksiądz Stojałowski wydawał m.in. dwa bezspornie warte odnotowania czasopisma: „Wieniec” i „Pszczółka”. Od publikacji niedaleko miejsc, gdzie można się z nimi zapoznać, a przede wszystkim spotkać się i porozmawiać o wspólnych problemach i możliwościach ich rozwiązania. Duchowny aktywizował chłopów, zakładając czytelnie ludowe i inicjując powstawanie kółek rolniczych. W tworzeniu sieci kontaktów i przenikaniu do szerokich kręgów nowych idei – w połączeniu w umiłowaniu do polskości w kulturze i patriotyzmu, jako wartości wyższej – pomagały wiece (zwoływane od 1877 r.) i pielgrzymki (m.in. do Rzymu, ale przede wszystkim do Krakowa). Toposami jednoczącymi chłopów stały się postacie takie jak: Kazimierz Wielki – „król chłopów”, czy też Tadeusz Kościuszko w krakowskiej sukmanie i z Bartoszem Głowackim u boku. To, co „pańskie”, a niegdyś „królewskie”, stało się bliższe, jak nigdy dotąd. Warto tutaj zacytować urywek wspomnień z czasów młodości, profesora Stanisława Pigonia, który tak upamiętnił swojego ojca – chłopa z Komborni: „Z podróży krajowych najdalsza, jaką odbył, miała za cel Kraków. Wybrał się tu, częściowo furmanką (cudzą), częściowo pieszo, już w r. 1883 jako pątnik na uroczystą koronację cudownego obrazu Matki Boskiej w kościele karmelitów na Piasku, zarazem na obchód jubileuszowy dwusetnej rocznicy zwycięstwa Sobieskiego pod Wiedniem. Długo i chętnie wycieczkę tę wspominał, ani się orientując, że impuls do niej dał ks. Stojałowski. Później zwiedził Kraków parokrotnie, przyjeżdżając tu podczas mych studiów uniwersyteckich” (St. Pigoń, Z Komborni w świat, wyd. III uzupełnione, Kraków 1947, s. 104).
Aby działalność publiczna ks. Stojałowskiego stawała się bardziej skuteczna, a znaczenie chłopów i dola godnie traktowana, musiała uzyskać wymiar polityczny. Jako że potrzeba jest nieodrodną matką wynalazków, pojawiły się wyborcze komitety włościańskie. Ksiądz Stanisław Stojałowski zasiadł w zarządzie Związku Stronnictwa Chłopskiego, postulującego m.in. zrównanie chłopów z innymi stanami społecznymi oraz zabiegającymi o obronę własności chłopskiej przed nadmiernymi obciążeniami fiskalnymi. Związek stopniowo uniezależnił się od księdza, który zorganizował Polskie Centrum Ludowe, oparte ideowo na doktrynie katolickiej nauki społecznej. Ugrupowanie to jednak nie odegrało znaczniejszej roli. Ks. Stojałowski wstąpił do galicyjskiego Stronnictwa Ludowego, aby w końcu stanąć na czele Stronnictwa Chrześcijańsko-Ludowego. W latach 1898-1911 posłował do galicyjskiego Sejmu Krajowego. W końcowym okresie życia zbliżył się wraz ze swoimi zwolennikami do programu Narodowej Demokracji. O znaczeniu politycznym Stojałowskiego mogli się przekonać jego parlamentarni rywale, gdy już w 1889 r. skutecznie przeciwstawił się istniejącemu układowi sił. W wyborach do sejmu galicyjskiego przeszło wtedy czterech chłopów – zwolenników jego polityki.
Sukcesy duchownego nie były w smak obozowi rządzącemu, czego dowodem było jego trzykrotne aresztowanie. W 1888 r. ksiądz Stojałowski wszedł w konflikt z biskupem krakowskim Janem Puzyną, który zakazał mu prowadzenia działalności społecznej. Do historii Kościoła biskup Puzyna przeszedł jako uczestnik konklawe z 1903 r., który zablokował możliwy wybór – zdaniem arystokratycznych elit austriackich – zbyt liberalnego i frankofilskiego Włocha Mariano Rampolliego na papieża.
Kardynał Puzyna był zagorzałym konserwatystą, zwalczającym na obszarze swojej diecezji, zarówno ruch robotniczy, jak i ludowy. Odsunął Stojałowskiego od pełnienia funkcji liturgicznych, a także zakazywał propagowania jego wydawnictw dla ludu, które uważał za szkodliwe. Prz rok ks. Stojałowski pozostawał ekskomunikowany.
Stanisław Stojałowski zmarł zanim Polska się odrodziła. Jego działalność była jednak punktem odniesienia dla wielu aktywistów, i to nie tylko wywodzących się z chłopstwa i nie tylko związanych z ruchem ludowym. Duchowny zmarł w Krakowie, dnia 23 października 1911 r. Pochowano go na cmentarzu Rakowickim. Lokalizacja mogiły: kwatera PAS 55, rząd południowy, miejsce po prawej Sokołowskiego.
Bez księdza Stojałowskiego nie byłoby polskiego ruchu ludowego, a na pewno nie byłby on tak masowy, z tak wielkim poparciem społecznym. Kim byliby bez jego wpływu Wincenty Witos, Jan Bojko czy też Jan Stapiński? Na pewno inna byłaby ich praktyka polityczna, ale obecnie trudno to miarodajnie ocenić. Można jednak popatrzeć na nieco mniej od nas odległą przeszłość historyczną. W końcu to PSL stanowiło po II wojnie światowej największego konkurenta do władzy dla popieranych przez Moskwę komunistów. Gdyby wtedy istniała możliwość uczciwych wyborów, to z pewnością ugrupowanie Stanisława Mikołajczyka zepchnęłoby do wąskich ław opozycyjnych PPR, a może i PPS. Niestety, pragnienie wolności i patriotyzmu, zawiązane przez ks. Stojałowskiego w sercach polskich chłopów, na lata zostało stłumione, a ZSL stało się parodią ugrupowania chłopskiego. Wszechwładna PZPR nie mogła przecież pozwolić na niezależne zrzeszanie się, żyjących z roli mieszkańców wsi. Partia jednak „rządu dusz” na wsi nigdy nie przejęła, a „nowe świeckie tradycje”, owe rytuały w sferze publicznej, nie znalazły zrozumienia. Dowodem może być tutaj odrodzenie się dawnych tradycji z regionalizmami „małych ojczyzn” w sferze gospodarki i kultury na czele, co było reakcją na ogólnokrajową unifikację kulturalno-polityczną.
Tekst Artur Jachna