Trzy rocznice: 85 lat temu zakończyła się historia II Rzeczpospolitej, rozdartej między Niemców i Sowietów. 80 lat temu Sowieci przekroczyli przedwojenną granicę Polski – wypierając z naszych terenów Niemców i przynosząc nową – komunistyczną niewolę. 35 lat temu, w czasie kontraktowych wyborów, zamanifestowaliśmy jedność, odrzucając komunizm. Weszliśmy wtedy na wyboistą i wcale nie oczywistą drogę prowadzącą ku III Rzeczpospolitej.
II Rzeczpospolita nie była państwem idealnym. Była jednak wolna, niepodległa i suwerenna. Była materializacją marzeń milionów Polaków, którzy przez 123 lata żyjąc pod zaborczą niewolą tęsknili za własnym państwem. A tęsknotę swą oblekali w czyn insurekcyjny i pracę pozytywistyczną pozwalające zachować poczucie odrębności i podtrzymywać wolę narodowowyzwoleńczych działań. Jest zresztą fenomenem to, że pięć pokoleń Polaków żyjących pod opresją trzech zaborców zachowało poczucie wspólnoty, dążąc do ponownego zjednoczenia się w jednym państwie. Odwołując się do wspólnej tradycji, wspólnego języka, i – na ogół – wspólnej wiary.
Między Berlinem, a Moskwą
Odrodzenie Rzeczpospolitej w 1918 roku było zatem spełnieniem tęsknoty milionów Polaków. Później przyszło kształtować jej granice – zbrojnie i zabiegami dyplomatycznymi oraz bronić ich przed bolszewikami. Spierać się o nie, także z bronią w ręku, z Litwinami, Słowakami czy Ukraińcami. Wreszcie budować niepodległy kraj – w głębokich sporach politycznych.
Agresja niemiecka z 1 września i sowiecka z 17 września 1939 r. przyniosły kres, krótkiej, dwudziestoletniej historii niepodległej II Rzeczypospolitej. Polskie ziemie zostały poddane okupacji niemieckiej, sowieckiej i słowackiej, a początkowo także litewskiej.
II wojna światowa przyniosła hekatombę ofiar. Z jednej strony niemiecki terror i zbrodnie wobec ludności cywilnej, Zagładę ludności żydowskiej, obozy koncentracyjne i obozy śmierci, pacyfikacje polskich wsi, terror w miastach, zsyłki na przymusowe roboty, specjalne operacje wymierzone przeciw polskiej elicie – jak Intelligenzaktion czy akcja A-B, germanizacja… Z drugiej strony zbrodnie i terror sowiecki, zsyłki w głąb Związku Sowieckiego, pacyfikacje Kresów, Zbrodnia Katyńska, sowietyzacja… Pod obiema okupacjami grabież polskiego majątku, niszczenie kultury, sztuki, nauki. A na Kresach, w drugiej fazie wojny, zbrodnie ukraińskich nacjonalistów – bestialsko mordujących ludność polską.
Nowe zniewolenie
Po niemieckiej agresji na Związek Sowiecki, w czerwcu 1941 r., Moskwa – dotąd wierny sojusznik Berlina dołączyła do koalicji antyhitlerowskiej. Gdy w styczniu 1944 r. Armia Czerwona przekraczała przedwojenną granicę polską, nadchodziła już jako „sojusznik naszych sojuszników”. Jednak na polskich Kresach, dławionych okupacją w latach 1939-1941, nikt nie miał złudzeń, że ze wschodu nadchodzi wróg. Cóż z tego, że przegania Niemców, skoro w miejsce totalitaryzmu brunatnego przynosi totalitaryzm czerwony.
45 lat komunizmu zmieniło nas, być może bardziej niż 123 lata zaborów. Dopełniło wyniszczenia, jakiego doświadczyliśmy przez sześć lat brutalnej, wojennej, okupacji.
Sowieci zagarnęli niemal połowę naszego przedwojennego terytorium, a nasze społeczeństwo wchodziło w komunizm doświadczone olbrzymimi stratami ludzkimi, celową i planową eksterminacją elity intelektualnej, realizowaną równocześnie przez Niemców i Sowietów. Tkanka społeczna była zarazem rozrywana przez wysiedlenia i przymusowe migracje. A na to nałożyła się inżynieria społeczna – celowe działania mające w sposób trwały zmienić społeczeństwo, przez stworzenie „nowego socjalistycznego człowieka”.
Sowieci, a później rodzimi komuniści, zniszczyli dorobek państwowy II Rzeczypospolitej. Nie tylko likwidując pozostałości po przedwojennej władzy sanacyjnej, ale nade wszystko niszcząc Polskie Państwo Podziemne – powołane przez konstytucyjny Rząd Polski na Uchodźstwie.
W pojałtańskiej Polsce (a więc Polsce w granicach ustalanych w czasie konferencji USA, Wielkiej Brytanii i ZSRS w Jałcie i Poczdamie) sukcesywnie realizowano politykę likwidacji warstw przywódczych, doprowadzając do odwrócenie drabiny społecznej. Dotychczasową elitę skazano na marginalizację. Awansowano natomiast reprezentantów nizin społecznych. Próba zawładnięcia ludzkimi duszami musiała się wiązać z odrzuceniem narodowej tradycji i kultury, która była nie do pogodzenia z komunistyczną ideologią.
PRL nie przyniósł Polakom żadnych korzyści, których nie mogliby uzyskać żyjąc w wolnym kraju. Uniemożliwił natomiast rozwój państwa, które po ponad wiekowej niewoli, raptem na dwadzieścia lat odzyskało swobodę. Komunizm przerwał proces państwowotwórczy, zablokował sensowne reformy społeczne, których przed 1939 r. domagały się wszystkie liczące się siły polityczne – świadome, że nie żyją w państwie idealnym. Czerwony totalitaryzm przyniósł w zamian społeczne trzęsienie ziemi, które zakończyło się gospodarczą katastrofą.
W sowieckim interesie
Polska „ludowa” stała się jednym z trybików sowieckiej machiny imperialnej. A kolejni komunistyczni przywódcy, utrzymując ją w zależności od Moskwy, sprzeniewierzali się polskiemu interesowi narodowemu, realizując sowiecki interes imperialny.
Olbrzymia część polskiego społeczeństwa zaadaptowała się do nowych warunków. Część – korzystając z przywilejów, jakie dawała władza – afirmowała komunistyczny system zniewolenia. Masowy opór był naszym doświadczeniem w okresie tuż po przejściu Armii Czerwonej. Zróżnicowany – jawny i konspiracyjny, polityczny i zbrojny. Został on jednak krwawo stłumiony, pochłaniając dziesiątki tysięcy ofiar ginących w walce, mordowanych skrytobójczo, zakatowanych w aresztach, więzieniach i obozach, ale także zsyłanych w głąb ZSRS. Kolejne społeczne przebudzenia w 1956, 1968, 1970 i 1976 roku przynosiły krótkie hausty wolności. Zmianę dał dopiero Sierpień 1980 i następująca w jego efekcie rewolucja „Solidarności”. Brutalnie stłumiona wprowadzeniem stanu wojennego, który na kilka lat zgasił budzącą się z początkiem lat 80. nadzieję, że może być inaczej.
Zwycięstwo o nieoczywistych skutkach
Nadzieja rozpaliła się ponownie dzięki kontraktowym wyborom z czerwca 1989 r. Gdy dwa miesiące wcześniej komuniści i część środowiska opozycyjnego podpisywali porozumienia Okrągłego Stołu, władze reżimu mogły mieć poczucie zwycięstwa. Cofnęły się, dopuściły część opozycji do parlamentu, ale zapewniły sobie przewagę w Zgromadzeniu Narodowym, godząc się na wolne wybory jedynie części parlamentarzystów; nie dającej opozycji większości.
Tym, co zmieniło sytuację było – nieprzewidywane niemal przez nikogo – społeczne przebudzenie. W czasie krótkiej kampanii wyborczej Polacy wyrwali się z apatii, w jaką wpędziły ich represje stanu wojennego, połączone z przekonaniem o nieuchronności komunistycznej dominacji. Nadzieja na to, że nasz głos coś znaczy, przekonanie o tym, że coś może zmienić było ożywcze i – w PRL-u, w którym systematycznie fałszowano wybory – nowe.
Bohater kontraktowych wyborów z czerwca 1989 r. był zbiorowy. Było nim polskie społeczeństwo, które za pomocą kartki wyborczej dobitnie pokazało, że nie interesują go porozumienia z komunistami, chce zmiany, chce wolności i niepodległości. Tę zmianę zapoczątkowały właśnie czerwcowe, częściowo wolne, wybory, ale droga do suwerennego państwa była wciąż nieoczywista, a proces zrzucania komunistycznego jarzma trudny, i rozciągnięty w czasie.
Gdy zatem w roku 2024 będziemy obchodzili kolejne rocznice ważnych wydarzeń z naszej historii, warto postrzegać je nie jako wyrwane z kontekstu daty, w związku z którymi realizujemy puste, rocznicowe rytuały, ale jako punkty świadczące o skomplikowanym dziejowym procesie, który prowadził nas od odrodzenia Rzeczpospolitej, przez dwie niewole, ku wolności.
dr hab. Filip Musiał, dyrektor Oddziału IPN w Krakowie
Tekst: IPN Kraków/Fot. Janusz Ślęzak (IPN)