Nowa książka wydawnictwa Biały Kruk o św. Andrzeju Boboli – patronie Polski

Krakowskie wydawnictwo Biały Kruk udostępniło książkę Czesława Ryszki  pt.  Andrzej Bobola Oredownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość liczącą 352 strony.  Dziwne są losy Andrzeja Boboli,  jezuity,  kapłana, który zabiegał o zbawienie dusz nie tylko katolików, ale także i prawosławnych.  Zginął z rąk Kozaków, którzy okrutnie go męczyli i kazali wyprzeć się katolicyzmu, po śmierci zapomniany przez kilka dziesięcioleci  spoczywał w kościele w Pińsku.

Na skutek objawień współbratowi, jego szczątki zostały odnalezione a on zaczął odbierać  cześć . Osoby modlące otrzymywały za jego wstawiennictwem łaski. W XX w. trafiły do sowieckich laboratoriów, potem do Rzymu. W czerwcu 1938 r. zostały przywiezione  do Polski. Tłumy rodaków wyszły na ulice miast (w tym Krakowa), aby je przywitać. W uroczystościach w Warszawie wziął udział Prezydent Polski Ignacy Mościcki. Było to wydarzenie nie tylko o charakterze  religijnym, ale również i państwowym. 

Wierni na ulicy Mikołaja Kopernika w Krakowie przed Bazyliką NSPJ chcący oddać cześć św. Andrzejowi Boboli w 1938 r.

Ród Bobolów

Ród Bobolów należy do najstarszych w Polsce. Opracowanie jego historii jest trudne, albowiem brakuje materiałów historycznych. Część badaczy przypisuje Bobolom pochodzenie niemieckie, czeskie, część zaś polskie. Ci ostatnie wskazują na miejscowość Bobolice, na Śląsku jako na siedzibę rodu. Bobolowie posługiwali się z początku herbem Lubowla, potem z rąk Władysława Łokietka przyjęli Leliwę. Pierwszym przedstawicielem rodu wymienionym w źródłach jest Jakub Bobola, którego Jan Długosz określa mianem fundatora kościoła Wszystkich Świętych w Krakowie (O tym nieistniejącym już kościele, najstarsza informacja pochodzi z 1257 r. z Żywotu św. Stanisława autorstwa Władysława z Kielczy). Jakub Bobola mieszkał we wsi Mały Piasek, która obok wiosek Wielki Piasek i Gadawa (obecnie województwo świętokrzyskie) z czasem stała się posiadłością rodową. W 1440 r. Jarosław Bobola i Mikołaj Bobola sprzedali część posiadłości Mały Piasek i osiedlili się na Ziemi Sandomierskiej. Z czasem ród ich posiadł majątki w okolicach Sandomierza, Jarosławia, Krosna, Sanoka. To w ówczesnej Małopolsce (która wtedy obejmowała Ziemie: Krakowską i Sandomierską) przyszedł na świat Andrzej Bobola. Przyjmuje się, że urodził się w Strachocinie (obecnie powiat sanocki w województwie podkarpackim). Niektórzy badacze uważają, że był synem Mikołaja Boboli, inni zaś, że Jana Boboli, który w czasie, gdy urodził się Andrzej (1591 r.) był właścicielem majątku w Strachocinie. Jan miał mieć oprócz niego jeszcze dwóch synów Remiana i Jana.

Fresk z wizerunkiem Jakuba Boboli mieszczący się w zakrystii kościoła Wszystkich Świętych w Krakowie (nieistniejącego od 1842 r.) rys. Józef Brodowski, MHK  1015/VIII

O latach pobytu Andrzeja w Strachocinie nie ma żadnych informacji, pojawiają się one dopiero z czasów, kiedy uczył się w jezuickim kolegium w Braniewie (obecnie województwo warmińsko-mazurskie). Na odnalezionej w Bibliotece Królewskiej w Uppsali w Szwecji, liście uczniów tego kolegium, widnieje wpis – Andreas Bobola. Z innych dokumentów wynika, że przybył do Braniewa w 1606 r., a naukę zakończył w 1611 r. W 1608 r. zapisał się do Sodalicji Mariańskiej, powierzając swoje życie Matce Bożej. Ten rys duchowości maryjnej będzie charakteryzował myślenie i postępowanie Andrzeja.

Kolegium jezuitów w Braniewie, fot. Jan Mehlich

W Braniewie odkrył również swoje powołanie kapłańskie. 31 lipca 1611 r. wstąpił do litewskiej prowincji jezuitów w Wilnie. Wśród dokumentów znajduje się wpis Andrzeja:           

            „Ja, Andrzej Bobola, Małopolanin, zostałem przypuszczony do odbycia pierwszej próby, dnia ostatniego lipca 1611 r., zdecydowany za pomocą Boga wypełnić wszystko, co mi przedłożono“.

Po zakończeniu nowicjatu 31 lipca 1613 r. przeniósł się do kolegium akademickiego, by studiować filozofię, z której egzamin końcowy zdał w 1661 r. Po nim udał się na praktykę wychowawczą i dydaktyczną do kolegium braniewskiego, a następnie do kolegium w Pułtusku. Po dwuletniej praktyce pedagogicznej rozpoczął studia teologiczne w Akademii Wileńskiej. Święcenia kapłańskie otrzymał 12 marca 1622 r. – w dniu kanonizacji pierwszych jezuitów: Ignacego Loyoli i Franciszka Ksawerego. Udzielił mu ich biskup wileński Eustachy Wołłowicz.

Jeden z gmachów Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, dawnej Akademii Wileńskiej jezuitów

W tym samym roku został skierowany do Nieświeża na pierwszy rok swojej pracy kapłańskiej. Okazał się świetnym spowiednikiem i kaznodzieją. Podejmował  prace misyjne wśród ludu, w pobliskich wioskach udzielał chrztu św., zachęcał do zawierania sakramentalnych małżeństw, wielu nakłonił do spowiedzi i pokuty oraz poprawy życia.

Kościół i kolegium jezuickie w Nieświeżu

Po pierwszej parafii został skierowany do pracy w kościele św. Kazimierza w Wilnie. Tutaj powierzono mu administrację kościołem, opiekę nad Sodalicję Mariańską oraz wykłady z Pisma św. i dogmatyki. Gdy w czerwcu 1625 r. nawiedziła Wilno epidemia dżumy, nie zważając na niebezpieczeństwo wraz z innymi jezuitami, pomagał chorym.

Kościół św. Kazimierza w Wilnie

Po pracy duszpasterskiej w Wilnie został posłany do Bobrujska (obecnie Białoruś) – wtedy niewielkiego miasteczka zamieszkałego przede wszystkim przez prawosławnych. Katolicy pozbawieni byli opieki duszpasterskiej. W 1630 r. jezuici otworzyli tam placówkę, a pierwszym jej przełożonym mianowano Andrzeja Bobolę. Spędził na niej trzy lata. Pomagali mu inni księża jezuici oraz brat zakonny. Księża poświęcali swoje siły i czas przede wszystkim działalności misyjnej w okolicznych wioskach, brat zaś zajęty był budową kościoła.

W 1633 r. posłany został o. Andrzej Bobola do Płocka, następnie w 1636 r. do Warszawy, w której przebywał rok. Do Płocka powrócił także na rok, potem zaś cztery lata spędził w Łomży do czerwca 1642 r. W lipcu tego roku wrócił do Wilna, a na początku 1643 r. przeniesiono Andrzeja do Pińska. Kronika domu odnotowuje w tym okresie wzmożone zaangażowanie miejscowych jezuitów w pracę wśród prawosławnych. Wielu z nich przychodziło do kościoła jezuickiego, aby posłuchać kazań lub nauki katechizmu. To oddziaływanie prowadziło do licznych nawróceń.

W 1646 r. ze względu na zagrożenie utraty zdrowia, Andrzej znalazł się ponownie w Wilnie. Po sześciu latach powrócił do Pińska, gdzie przebywał już do końca życia.

W swojej posłudze kierował się miłością Boga i bliźniego co zjednywało mu szacunek zarówno wśród katolików jak i prawosławnych. Praca duszpasterska dawała Andrzejowi Boboli także okazję do prowadzenia dysput teologicznych z duchownymi prawosławnymi. Znajomość greckich Ojców Kościoła dostarczyła argumentów, aby uzasadnić swoje stanowisko.

Męczeńska śmierć o. Andrzeja Boboli

Tereny, na których Andrzej Bobola pełnił posługę misyjną, były świadkami najazdów kozackich. Wystąpienia zbrojne, które zapoczątkował Bogdan Chmielnicki w 1648 r., najczęściej kończyły się kradzieżami, napadami i mordami Polaków. W roku 1657 r. Kozacy zaatakowali Pińsk. Gdy dowiedzieli się o działalności Andrzeja Boboli oraz jego współbrata Szymona Maffona, chcieli ich pojmać. Zakonnikom udało się jednak uciec z Pińska, ale Kozacy odnaleźli o. Maffona w Horodcu, w pobliżu Pińska i zamordowali go. O. Andrzej Bobola dotarł do Janowa, wtedy wpadł w ręce Kozaków. Było to 16 maja 1657 r. Ci poddali go okrutnym męczarniom. Z relacji świadków można się dowiedzieć, że na początku skłaniali go do porzucenia wiary katolickiej, on zaś stanowczo odmówił i powiedział:

„raczej wy nawróćcie się, bo w tych błędach waszych nie zbawicie się; czyńcie pokutę”,

Po tych słowach poddali go torturom. Między innymi biczowali go, policzkowali, wybili zęby, obcięli nos, uszy i wargi, zdarli skórę z górnej części ręki oraz z pleców i z przodu na ciele – w kształcie ornatu, przypalali ogniem, kłuli szablami jego ciało. Tak umęczonego powiesili za nogi, po czym uderzeniem w szyję zakończyli o godzinie 15, dwugodzinną mękę, Przybyły do Janowa proboszcz, taką po latach złożył relację


Miejsce śmierci św. Andrzeja Boboli, Janów Poleski, fot. H. Poddębski, przed 1939 r.

„Gdy tam przybyłem i zająłem dom proboszczowski przed 26 laty, nie tylko ks. Szalka, kapłan z Janowa i ks. Tokarzewski, którzy już zmarli, lecz wielu innych, którzy z ukrycia przypatrywali się jego [św. Andrzeja – dop. red.] męczeństwu, opowiadali mi czasami, że podczas męczeństwa ciągle wołał do Boga, wyznanie składał wiary św., wzdychał, oddając się Bogu, i inne rozmaite afekty ku Bogu kierował i prawdziwie w wyznawaniu św. wiary ducha wyzionął… Od wielu słyszałem i cała ludność, z tego co widziała i słyszała o słudze Bożym, stale i wielokrotnie mi opowiadała, że przez cały czas swego męczeństwa wzywał imion Jezusa i Maryi“.

Kapliczka św. Andrzeja Boboli w Janowie Poleskim fot. z 1936,
fot. K. Niedobitowski, NAC, 1-U-1768.

Ciało o. Andrzeja, kozacy kazali wyrzucić na pole, po ich odejściu ówczesny proboszcz Janowa Jan Zaleski przeniósł je do miejscowego kościoła, gdzie były wystawione i gdzie ludzie mogli się przy nim pomodlić. Pomimo ciepła ciało nie ulegało rozkładowi.  Z Pińska przybyli po nie dwaj jezuici, po czym zostało ono uroczyście złożone w krypcie jezuickiej świątyni.

Kaplica św. Andrzeja Boboli,
fot. H. Poddębski, przed 1939 r.

Początek i rozwój kultu

a. Pińsk

Z czasem zapomniano o ojcu Andrzeju. W 1702 w trakcie wojny północnej, w obliczu szwedzkiego zagrożenia rektor kolegium jezuickiego o. Marcin Godebski szukał patrona, któremu chciał powierzyć opiekę nad  kolegium i nad miastem. 16 kwietnia 1702 r. wieczorem ukazał mu się nieznany jezuita i powiedział

“Szukasz patrona, który ochroni Kolegium? Masz przecież mnie. Jestem twoim współbratem. Andrzejem Bobolą, zabitym przez Kozaków w obronie wiary. Odszukaj moje ciało. Bożą wolą jest bowiem, żebyś oddzielił mnie od innych. Ja będę opiekunem waszego kolegium”.

Ks. Godebski polecił braciom zakonnym odszukać trumnę. Nie udało im się jej odnaleźć. Drugiego dnia poszukiwań Andrzej Bobola objawił się zakrystianowi Prokopowi Lukaszewiczowi, informując, gdzie ona się znajduje. Postępując według wskazówki, jezuici odnaleźli trumnę z ciałem współbrata. Ciało o. Andrzeja było zachowane. Jego kult szybko się powiększał, ludzie wypraszali za jego wstawiennictwem wiele łask. Podjęto staranie o beatyfikację. Do Pińska przyjeżdżały  komisje i spisywały relacje składane pod przysięgą przez starych ludzi, którzy byli świadkami męczeństwa lub też słyszeli opowiadania od naocznych świadków. Zapisywano również cuda, które Bóg czynił na prośbę o. Andrzeja. Starania o beatyfikację przerwała likwidacja zakonu jezuitów przez papieża Klemensa XIV w 1773 r. Papież ten, pod naciskiem wrogich jezuitom Burbonów z Francji, Hiszpanii, Neapolu oraz premiera Portugalii i doradcy króla Józefa I Reformatora – markiza de Pombala zakazał im działalności. Zakon przetrwał na terenach Rosji. Reaktywowany został w 1814 r.


b. Wilno

        Po blisko 120 latach od pierwszego ukazania się w Pińsku o. Andrzej Bobola pojawił się  w Wilnie w 1819 r. Zwrócił się do dominikanina o. Alojzego Korzeniewskiego, zapewniając go, że po wielkiej wojnie jaka się rozegra Polska odzyska niepodległość, a on zostanie głównym patronem Polski.

c. Rzym

Po siedmiu latach od tego widzenia wznowiono Rzymie proces beatyfikacyjny o. Andrzeja Boboli. Spośród wielu setek łask wybrano trzy cuda uzdrowień, za cud uznano również zachowane umęczone ciała męczennika. 30 października 1853 r. papież Pius IX ogłosił go błogosławionym. Po tym wydarzeniu kult Andrzeja Boboli wzmagał się coraz bardziej. Dla Polaków miała olbrzymie znaczenie, tak pisał ks. Hieronim Kajsiewicz:

„Cóż się działo w sercach obecnych rodaków, co w sercach wygnańców, dobrowolnych czy przymusowych, z polskiej ziemi! Cóż się dziać musiało w sercach samychże jezuitów polskich, od lat trzydziestu wygnanych z przyrodzonego pola ich apostolskiej gorliwości? Łatwiej to poczuć, łatwiej to pojąć – tym bardziej sercu polskiemu – niż wyrazić”.

W 1907 r. uroczyście obchodzono 250-lecie śmierci Męczennika, szczególnie we Lwowie. 10 lat później jezuita o. Jan Rostworowski przywiózł do Krakowa relikwię bl. Andrzeja Wniesiono ją uroczyście do kościoła Św. Barbary 28 maja 1918 roku. Przez siedem dni odprawiano nabożeństwa, w których uczestniczyły liczne rzesze wiernych. Rósł kult bł. Andrzeja wśród żołnierzy walczących w I wojnie światowej.  

Wyzwolenie Polski w listopadzie 1918 roku, przez wielu było uważane za cudowne spełnienie się proroctwa, z 1819 roku z Wilna.

Jak pisze jezuita o Bernard Gonska:

„W znamiennym momencie zwrócono się do Stolicy Apostolskiej z prośbą o kanonizację bł. Andrzeja. Gdy dopiero co wskrzeszone państwo polskie zaczęło umacniać się wewnętrznie i ustalać swoje granice, milionowa armia bolszewicka ruszyła na Warszawę. Wiadomo, że chodziło o przeszczepienie haseł rewolucyjnych do państw Europy Środkowej i Zachodniej. Wtedy właśnie obradujący w 1920 roku w Częstochowie biskupi polscy wystosowali do papieża Benedykta XV gorącą prośbę o kanonizację bł. Andrzeja i ogłoszenie go patronem odradzającej się Polski. W swym liście biskupi pisali z nadzieją, że „podniesiony ku czci Świętych, będzie najdzielniejszym i nieustannym Patronem Ojczyzny i Kościoła katolickiego, szczególnie na Kresach Polski, najbardziej wystawionych na niemałe niebezpieczeństwo obyczajności i prawdziwej wiary”. Do prośby hierarchów dołączono list Naczelnika Państwa marszałka Józefa Piłsudskiego:

„Ojcze Święty! Od początku wojny światowej, która się zda obecnie dobiegać do końca, Bóg Wszechmogący widocznie błogosławił wysiłkom naszej braterskiej armii. Wbrew zamiarom naszych wrogów, Ojczyzna nasza zmartwychwstała, co według rachub ludzkich zdawało się prawie niemożliwym. Przypisujemy to dokonanie się aktu sprawiedliwości dziejowej możnemu wstawiennictwu naszych Świętych Patronów, a zwłaszcza Błogosławionemu Andrzejowi Boboli, w sposób szczególny czczonemu przez naród polski, który w nim położył swą ufność. Pragniemy mu okazać wdzięczność za Jego opiekę nad Polską i zapewnić ją sobie na przyszłość dla dalszego rozwoju naszego Państwa. Dlatego błagamy Cię, Ojcze Święty, by Wasza Świątobliwość, raczył zaliczyć w poczet świętych Błogosławionego Andrzeja Bobolę. Ufamy, że jako Patron Kresów Wschodnich, na których poniósł śmierć męczeńską, wyprosi nam u Boga, że Polska w dalszym ciągu będzie przedmurzem chrześcijaństwa na rubieżach wschodnich”.

Po wybuchu rewolucji październikowej i „cudzie nad Wisłą”, bolszewicy, którzy traktowali religię jako „opium dla ludu”, natychmiast postanowili przejąć relikwie bł. Andrzeja Boboli. Pierwsze zabiegi nie przyniosły rezultatów, na skutek bezkompromisowej postawy biskupa Jana Cieplaka, sufragana mohylewskiego, którego sądzono w 1923 roku w procesie pokazowym w Moskwie, skazując na karę śmierci za „podżeganie do buntu poprzez zabobony”. Później wyrok zamieniono biskupowi na 10 lat więzienia, ale niemal natychmiast zwolniono pod naciskiem światowej opinii publicznej. To jednak, co nie udało się bolszewikom za pierwszym razem, stało się możliwe w 23 czerwca 1922 roku. Specjalna komisja wkroczyła do kościoła, złamała pieczęcie na trumnie i zdarła szaty z bł. Andrzeja. Ku zaskoczeniu wszystkich, zwłoki się nie rozsypały. Miesiąc później, 20 lipca 1922 roku, barbarzyńcy ponownie wtargnęli do kościoła i zabrali relikwie, bijąc i mordując wiernych, którzy próbowali przeciwstawić się grabieży i świętokradztwu. Trumna trafiła do Moskwy i została wystawiona w gmachu Higienicznej Wystawy Ludowego Komisariatu Zdrowia jako „zabobon” i „osobliwość”. Porwanie relikwii odbiło się głośnych echem na świecie, posypały się protesty, interweniował też rząd polski. Nieco wcześniej Marszałek Piłsudski planował nawet szarżę na Połock, by odebrać bolszewikom trumnę z ciałem Błogosławionego.

Przyszła jednak na Rosję klęska głodowa, a papież Pius XI zaczął słać głodującej ludności pomoc żywnościową, głównie transporty kolejowe zboża. Wówczas też, zapewne nie bez podpowiedzi potężnego generała jezuitów o. Włodzimierza Ledóchowskiego, papież upomniał się o relikwie Andrzeja. Do wypełnienia tego zadania papież Pius XI nie wyznaczył polskich jezuitów, gdyż misja nie powiodłaby się, a bolszewicka Rosja nie ustąpiłaby. Dlatego też jezuici i papież skorzystali z pośrednictwa dwóch amerykańskich jezuitów, którzy stali na czele Papieskiej Komisji Ratowniczej i z ich rekomendacji koordynowali dostawę żywności dla Rosjan. Byli to ojcowie Edmund Walsh i Leonard Gallagher. To oni – 21 września 1923 roku – wraz z podsekretarzem Stanu Komitetu Spraw Zagranicznych oraz trzech członków Czeriezewyczajki (organizacji budzącej grozę w Rosji i na świecie) – weszli do budynku Higienicznej Wystawy Ludowego Komisariatu Zdrowia i w magazynie na zapleczu budynku, odnaleźli wśród rupieci szczątki Andrzeja Boboli. Bolszewicy postawili jednak jeden warunek: relikwie mają być przewiezione do Rzymu w tajemnicy, z ominięciem terytorium Polski. Trumna, w specjalnie opieczętowanej skrzyni, trafiła najpierw do Odessy nad Morzem Czarnym, skąd popłynęła statkiem „Cziczerin” do Konstantynopola. Tutaj załadowano ją na statek włoski „Carnero”, którym popłynęła do Brindisi we Włoszech, stamtąd zaś dotarła do Rzymu.

O kanonizację prosili mieszkańcy Polesia, błagali również sami jezuici. Benedykt XV mógłby zadośćuczynić prośbom dopiero po stwierdzeniu przez Kongregację dwóch nowych cudów. Dlatego dokładano starań, żeby kult bł. Andrzeja zatoczył jak największe kręgi i skłaniał ludzi wszystkich warstw społecznych do modlitw za jego wstawiennictwem. Duże znaczenie w rozpowszechnianiu kultu miał artykuł o. Jana Rostworowskiego SJ „O kanonizację bł. Andrzeja Boboli”, opublikowany w 1927 roku w „Przeglądzie Powszechnym”. Pod jego wpływem biskup przemyski Anatol Nowak, ogłosił płomienną odezwę do duchowieństwa swej diecezji, podając sposoby szerzenia kultu, a także uzasadniając znaczenie kanonizacji.

Ojciec św. Pius XI w czasie uroczystości kanonizacyjnych o. Andrzeja Boboli,
NAC 1-R-423-3

Po wielu badaniach – spośród licznych łask i uzdrowień, jakie czciciele bł. Andrzeja otrzymali za jego pośrednictwem – Kongregacja Obrzędów wybrała dwa cudowne uzdrowienia: nagłe i całkowite uzdrowienie Idy z Turnauów Kopeckiej z Krynicy z głębokich oparzelin spowodowanych promieniami Roentgena (3 września 1922 roku) oraz uzdrowienie s. Alojzy ze Zgromadzenia Służebniczek Niepokalanej Maryi Panny w Rzymie z rakowatego owrzodzenia trzustki (20 grudnia 1933 roku). Dnia 25 kwietnia 1937 roku w Sali Książęcej w Watykanie odbyło się uroczyste odczytanie dekretu papieskiego o przyjętych cudach. Opisane wydarzenia prof. Galimberti utrwalił na olbrzymich obrazach, które niesiono w czasie pochodu kanonizacyjnego w bazylice Św. Piotra. W tejże bazylice w czasie kanonizacji wisiał obraz Galimertiego przedstawiający męczeństwo św. Andrzeja Boboli: kaci obcinają mu dłoń, a pierś przypiekają ogniem.

Bazylika św. Piotra w Rzymie podczas uroczystości kanonizacyjnych o. Andrzeja Boboli

16 maja 1937 roku papież Pius XI zarządził tajne posiedzenie konsystorza, na którym wszyscy kardynałowie, po zapoznaniu się z przebiegiem sprawy, wypowiedzieli swe zdanie. Pozostało jeszcze ostatnie, półpubliczne posiedzenie konsystorza, na którym mieli się wypowiedzieć, oprócz kardynałów, wszyscy obecni w Rzymie patriarchowie, arcybiskupi, biskupi i prałaci niezależni. W tym celu zostały im przekazane akta sprawy kanonizacyjnej bł. Andrzeja. Papieski konsystorz półpubliczny odbył się prawie rok później, dnia 31 marca 1938 roku. Po przemówieniu wstępnym i wysłuchaniu zgodnej opinii dostojników Pius XI wyznaczył uroczystość kanonizacyjną na dzień 17 kwietnia 1938 roku, w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego.

W kanonizacji wzięła udział pielgrzymka z Polski do Rzymu licząca około sześciu tysięcy osób. Byli obecni księża biskupi, przedstawiciele rządu, literatury, nauki, sztuki, prasy, generał Józef Haller i reprezentanci kadetów lwowskich.


Biskupi przybyli na uroczystość kanonizacji. W pierwszym rzędzie od prawej do lewej siedzą m.in.: biskup tarnowski Franciszek Lisowski (1.), biskup włocławski Karol Radoński (2.), biskup podlaski Henryk Przeździecki (3.), metropolita warszawski ks. kard. Aleksander Kakowski (5.), arcybiskup metropolita lwowski obrządku łacińskiego Bolesław Twardowski (6.), metropolita wileński Romuald Jałbrzykowski (7.), biskup chełmiński Stanisław Okoniewski (9.), biskup piński Kazimierz Bukraba (10.). W drugim rzędzie stoją od prawej: biskup pomocniczy krakowski Stanisław Rospond (2.), biskup pomocniczy przemyski Wojciech Tomaka (3.), biskup polowy WP Józef Gawlina (5.), biskup śląski Stanisław Adamski (7.), biskup przemyski Franciszek Barda (8.). W trzecim rzędzie widoczni m.in.: ks. prałat Zygmunt Kaczyński (3. z prawej), sekretarz kard. Aleksandra Kakowskiego ks. dr Władysław Lewandowicz (5. z prawej, w okularach).
fot. NAC 1-R-423-5

Atmosferę tamtego dnia oddała m. in. Matka Urszula Ledóchowska, która uczestniczyła w tych uroczystościach: „Rzym stał się polskim miastem. Wszędzie słychać było polską mowę, widać było na piersiach pielgrzymów kokardki biało-aramantowe. Nawet wiekopomna, czcigodna bazylika św. Piotra zamieniła się w polską świątynię, zadrżała polskim tchnieniem, roziskrzyła się polskim zapałem, rozmodliła się polską pobożnością, napełniła się polską miłością do ojczyzny, dy z piersi wielotysięcznych pielgrzymów wzniosło się ku niebotycznej kopule Michała Anioła nasze wspaniałe: „Boże, coś Polskę… Ojczyznę wolną, pobłogosław, Panie”.

Wierni na Placu św. Piotra w Rzymie,
fot. NAC 1-R-423-4

Wraz z Andrzejem Bobolą w sposób uroczysty wyniósł papież Pius XI do najwyższej chwały Jana Leonardiego (Włocha) i Salwatora da Horta (Hiszpana). Najpierw jednak św. Andrzeja, jako męczennika za wiarę. Sędziwy Papież bardzo pragnął kanonizować naszego Rodaka. I zdążył tego dokonać na niespełna rok przed śmiercią. Jemu zawdzięczamy odzyskanie relikwii św. Andrzeja, a także to, że mamy je teraz w Polsce, w Warszawie. Papież Pius XI uznał, że relikwie powinny wrócić do Polski, jednak nie do Pińska lub Wilna, ale do Warszawy, której jako nuncjusz papieski nie opuścił w obliczu bolszewickiego zagrożenia w 1920 roku. Relikwie św. Andrzeja Boboli wyruszyły 8 czerwca 1938 roku w tryumfalną podróż do Ojczyzny. Przez Lublanę w Słowenii, Budapeszt, Bratysławę, dotarły do granicy Polski i przekroczyły ją 11 czerwca 1938 roku. Naród dawno nie przeżywał takich chwil zjednoczenia jak wówczas, gdy w tryumfie powracał jeden z najlepszych synów polski. Powracał w swych relikwiach złożonych w trumnie z kryształu i srebra, przewożony specjalnym pociągiem przez całą Polskę, w otoczeniu honorowych asyst, zatrzymując się w miastach i miasteczkach, witany na całej trasie przez tłumy wiernych.

Relikwie wystawiono najpierw w warszawskiej Archikatedrze Św. Jana, później przeniesiono je do kaplicy jezuitów przy ul. Rakowieckiej.

Przeniesienie relikwii św. Andrzeja Boboli z katedry św. Jana do kaplicy oo. jezuitów. Fragment procesji na ul. Krakowskie Przedmieście. fot. NAC 1-R-432-31

Podczas oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 roku, kiedy w kaplicę trafi pocisk artyleryjski, relikwie przeniesiono na Stare Miasto, do kościoła jezuitów przy ul. Świętojańskiej. Tutaj pozostały do czasu Powstania Warszawskiego, kiedy to w obawie przed zniszczeniem postanowiono przenieść je do kościoła św. Jacka przy ul. Freta.

Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie, fot. Przemysław Jahr

Po zakończeniu działań wojennych relikwiarz przeniesiono 7 lutego 1945 roku na ul. Rakowiecką, a 13 maja 1989 roku do wybudowanego Sanktuarium św. Andrzeja Boboli. Tekst został wygłoszony podczas Sympozjum: 80. rocznica kanonizacji św. A. Bobola i sprowadzenie jego relikwii z Rzymu do Polski, Szczecin, WT US, 17.04.2018

Strachocina

W czasach współczesnych św. Andrzej Bobola pojawił się w Strachocinie. W 1983 r. w zastępstwie proboszczem został ks. Józef Niżnik. W nocy z 10 na 11 września tego roku proboszcza obudziło uderzenie w rękę. Jego oczom ukazała się smukła, na czarno ubrana postać. Wystraszony kapłan nie mógł zasnąć. Rano dowiedział się, że postać ta pojawiała się wcześniej.  Po rozmowie z proboszczem, którego zastępował ks. Niżnik i postanowił zostać w Strachocinie. W ciągu kolejnych czterech na plebanii pojawiała się ta postać. 

Kościół w Strachocinie, fot. H. Bielamowicz

Ksiądz skojarzył ją z osobą Andrzeja Boboli. Dotarł do informacji, że ojciec Pio powiedział pewnej polskiej zakonnicy, że św. Andrzej domaga się kultu w Strachocinie. 16 maja 1987 r. w 330. rocznicę śmierci męczennika ks. Niżnik poinformował parafian, że powinni go czcić. W najbliższą noc postać pojawiła się po raz ostatni. W księdzu zrodziło się przekonanie, że nieznajomym z zaświatów był św. Andrzej Bobola. W 1988 r. uroczyście wprowadzono relikwie świętego i umieszczono je w wybudowanym ku jego czci ołtarzu.  

Literatura:

ks. Józef Niźnik, Święty Andrzej Bobola Życie, objawienia, cuda, Kraków 2017

Miejsca pracy apostolskiej św. Andrzeja Boboli, https://bobola.jezuici.pl/sw-andrzej-bobola-zyciorys/miejsca-pracy-apostolskiej/

H. Bejda, Św. Andrzej Bobola, https://adonai.pl/ludzie/?id=125

o. Bernard Gonska SI, Od beatyfikacji do kanonizacji św. Andrzeja Boboli,        
 https://swietyandrzejbobola.pl/od-beatyfikacji-do-kanonizacji-sw-andrzeja-boboli/

Sz. Wilk, Męczeństwo Andrzeja Boboli, „Zawsze wierni“ nr 2/2001,        https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/numer/39

Podziel się tą informacją: